Złamali mnie i zeznawałam. Nie wstydzę się tego, co zrobiłam. Pytali głównie o Basię Blidę - relacjonuje "Gazeta Wyborcza" słowa nazwanej przez media "Alexis polskiego górnictwa" Barbary Kmiecik, głównego świadka prokuratury w aferze węglowej. Jej zeznania miały obciążyć Barbarę Blidę.
- Absolutnie nie czuję się winna śmierci Basi - mówi Kmiecik. - Prokuratorom mówiłam tylko, że byłyśmy zaprzyjaźnione, bo tak w istocie było. Znałyśmy się od 20 lat. Była tylko jedna taka sytuacja, gdy poprosiłam ją o pomoc. W 1997 roku chciałam, żeby mojej spółce umorzono część odsetek. Poprosiłam o pomoc Basię. Zrobiła to dla mnie. Dałam jej wtedy pieniądze, żeby przekazała je odpowiedniemu człowiekowi, ale to nie były pieniądze dla Basi. To było kilkadziesiąt tysięcy złotych dla jednej ze spółek węglowych, której byłam winna pieniądze. Ona tam znała więcej ludzi niż ja. Opowiedziałam o tym w prokuraturze - opowiada Kmiecik.
W sejmowym wystąpieniu min. Ziobro ujawnił, że chodziło o Zbigniewa B., szefa spółki węglowej, też zatrzymanego w środę, oraz że B. zaprzeczył, jakoby dostał te pieniądze, a także, że spółka nie umorzyła odsetek "Aleksis".
- Prokurator Jacek Krawczyk powiedział mi, że "jak będę mówiła na węgiel, to wyjdę. Jak nie, to będę siedzieć". Razem ze mną aresztowano moją córkę. Siedziałam sześć tygodni. Pytali mnie o polityków lewicy. O Blidę, Andrzeja Szarawarskiego, Jacka Piechotę, Andrzeja Celińskiego. Nic nie powiedziałam, bo co miałam powiedzieć? U ministra Piechoty byłam raz w życiu.
Po kolejnym aresztowaniu Kmiecik się złamała. - Wyszłam w czerwcu 2006 r. Kilka dni później powiedzieli mi, że toczy się śledztwo w sprawie afery węglowej i za moment aresztują mnie po raz trzeci. Złamali mnie. Poproszono mnie do prokuratury i zeznawałam. Nie wstydzę się tego, co zrobiłam. Pytali głównie o Basię Blidę.
W latach 90. Barbara Kmiecik dorobiła się fortuny na handlu węglem. Kupowała węgiel od kopalń i sprzedawała drożej elektrowniom. Roczne obroty jej firmy Kmiecik i Spółka sięgały nawet pół miliarda złotych. Splajtowała, gdy do władzy doszła AWS. Ówczesny wiceminister gospodarki Jan Szlązak zabronił spółkom węglowym sprzedaży węgla przez pośredników. Odrodziła się dwa lata temu w firmie doradczej. Nowy biznes dwukrotnie zaprowadził ją do aresztu. Rok temu wyszła na wolność.
Kmiecik przyznaje, że dałą Blidzie 100 tys. zł na basen w domu w Szczyrku, ale podpisała z nią umowę, że mogła z niego korzystać. Ale zaprzecza, że dawał jej inne prezenty.
W sejmowym wystąpieniu min. Ziobro ujawnił, że chodziło o Zbigniewa B., szefa spółki węglowej, też zatrzymanego w środę, oraz że B. zaprzeczył, jakoby dostał te pieniądze, a także, że spółka nie umorzyła odsetek "Aleksis".
- Prokurator Jacek Krawczyk powiedział mi, że "jak będę mówiła na węgiel, to wyjdę. Jak nie, to będę siedzieć". Razem ze mną aresztowano moją córkę. Siedziałam sześć tygodni. Pytali mnie o polityków lewicy. O Blidę, Andrzeja Szarawarskiego, Jacka Piechotę, Andrzeja Celińskiego. Nic nie powiedziałam, bo co miałam powiedzieć? U ministra Piechoty byłam raz w życiu.
Po kolejnym aresztowaniu Kmiecik się złamała. - Wyszłam w czerwcu 2006 r. Kilka dni później powiedzieli mi, że toczy się śledztwo w sprawie afery węglowej i za moment aresztują mnie po raz trzeci. Złamali mnie. Poproszono mnie do prokuratury i zeznawałam. Nie wstydzę się tego, co zrobiłam. Pytali głównie o Basię Blidę.
W latach 90. Barbara Kmiecik dorobiła się fortuny na handlu węglem. Kupowała węgiel od kopalń i sprzedawała drożej elektrowniom. Roczne obroty jej firmy Kmiecik i Spółka sięgały nawet pół miliarda złotych. Splajtowała, gdy do władzy doszła AWS. Ówczesny wiceminister gospodarki Jan Szlązak zabronił spółkom węglowym sprzedaży węgla przez pośredników. Odrodziła się dwa lata temu w firmie doradczej. Nowy biznes dwukrotnie zaprowadził ją do aresztu. Rok temu wyszła na wolność.
Kmiecik przyznaje, że dałą Blidzie 100 tys. zł na basen w domu w Szczyrku, ale podpisała z nią umowę, że mogła z niego korzystać. Ale zaprzecza, że dawał jej inne prezenty.