Prokuratura badająca nieprawidłowości w ośrodku, gdy szefował mu Lipiec, ma informacje, że zatrudniał w nim nianię swoich dzieci. Jak ustaliła "Rzeczpospolita" - prawdopodobnie fikcyjnie
W 2005 r. Warszawski Ośrodek Sportu i Rekreacji zawarł z Małgorzatą M. kilka umów na "prowadzenie zajęć sportowo-rekreacyjnych w ośrodku Solec". Umowy podpisał szef WOSiR Tomasz Lipiec. M. zarabiała prawie 1900 zł brutto.
Sprawa stała się publiczna. Przed wyborami na prezydenta Warszawy, w listopadzie 2006 r., posłanka PO Julia Pitera ujawniła w TVN, że z WOSiR w 2005 r., za czasów gdy rządził nim Lipiec, wyprowadzano pieniądze fikcyjnymi umowami, a podpisy, które składali na umowach zleceniobiorcy, różnią się od siebie - choć podpisywała je teoretycznie ta sama osoba. Podstawionych było - według Pitery - co najmniej czworo. Wśród nich -Małgorzata M.
Podpisani na umowach zapowiedzieli, że zaskarżą Piterę do sądu, ale o sprawie szybko zapomniano. Minęła kampania wyborcza i sama Pitera nie zajmowała się już tą historią. Kontrowersyjne dokumenty trafiły do prokuratury, a ta na początku tego roku wszczęła śledztwo w sprawie nieprawidłowości w WOSiR.
Do tej pory śledztwo toczyło się niemrawo. Z naszych informacji wynika, że na początku kwietnia dwóch świadków (współpracowników Tomasza Lipca) wymieniło nazwisko Małgorzaty M. w kontekście jej związków z Lipcem. Sam Lipiec już został przesłuchany.
Ustaliliśmy, że M. nigdy nie pojawiła się w ośrodku, z którym podpisała umowy, i nie prowadziła tam zajęć.
A w 2005 r. umowę z M. co miesiąc podpisywał Tomasz Lipiec. Była tak skonstruowana, że nie precyzowała, ani o jakie zajęcia chodzi, ani ile M. miałaby ich przeprowadzić. W innych umowach WOSiR była ścisła: prowadzenie szkółki tenisowej, sprzątanie obiektu itd.
Jakie kwalifikacje miała M.? Nie wiadomo. Do niedawna WOSiR zarządzał zaufany współpracownik Lipca. Nie chciał udostępnić "Rz" informacji o predyspozycjach Małgorzaty M.
Sprawa stała się publiczna. Przed wyborami na prezydenta Warszawy, w listopadzie 2006 r., posłanka PO Julia Pitera ujawniła w TVN, że z WOSiR w 2005 r., za czasów gdy rządził nim Lipiec, wyprowadzano pieniądze fikcyjnymi umowami, a podpisy, które składali na umowach zleceniobiorcy, różnią się od siebie - choć podpisywała je teoretycznie ta sama osoba. Podstawionych było - według Pitery - co najmniej czworo. Wśród nich -Małgorzata M.
Podpisani na umowach zapowiedzieli, że zaskarżą Piterę do sądu, ale o sprawie szybko zapomniano. Minęła kampania wyborcza i sama Pitera nie zajmowała się już tą historią. Kontrowersyjne dokumenty trafiły do prokuratury, a ta na początku tego roku wszczęła śledztwo w sprawie nieprawidłowości w WOSiR.
Do tej pory śledztwo toczyło się niemrawo. Z naszych informacji wynika, że na początku kwietnia dwóch świadków (współpracowników Tomasza Lipca) wymieniło nazwisko Małgorzaty M. w kontekście jej związków z Lipcem. Sam Lipiec już został przesłuchany.
Ustaliliśmy, że M. nigdy nie pojawiła się w ośrodku, z którym podpisała umowy, i nie prowadziła tam zajęć.
A w 2005 r. umowę z M. co miesiąc podpisywał Tomasz Lipiec. Była tak skonstruowana, że nie precyzowała, ani o jakie zajęcia chodzi, ani ile M. miałaby ich przeprowadzić. W innych umowach WOSiR była ścisła: prowadzenie szkółki tenisowej, sprzątanie obiektu itd.
Jakie kwalifikacje miała M.? Nie wiadomo. Do niedawna WOSiR zarządzał zaufany współpracownik Lipca. Nie chciał udostępnić "Rz" informacji o predyspozycjach Małgorzaty M.