Dwóch dyrektorów ARiMR popieranych przez PiS zastąpili ostatnio ludzie Leppera. Przeciw zawłaszczaniu agencji przez koalicjanta protestują związani z rolnictwem posłowie PiS.
Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa to największa w całej Unii agencja płatnicza. Przekazuje pieniądze z Brukseli na konta rolników. Podlega kontrolowanemu przez Samoobronę Ministerstwu Rolnictwa.
Po zawiązaniu koalicji PiS i Samoobrona podzieliły się terenowymi oddziałami agencji. W połowie maja Andrzej Lepper wymienił szefa agencji Grzegorza Spychalskiego (kojarzonego z Arturem Balazsem) na sprzyjającego Samoobronie Janusza Osucha. To miała być cena poparcia przez Samoobronę kandydatury Ludwika Dorna na marszałka Sejmu. Politycy PiS obawiają się, że teraz zakulisowy wpływ polityków Samoobrony na kadry Agencji wzrośnie. Czy mają podstawy?
Człowiek Samoobrony zastąpił też nez konkursu szefa podlaskiego oddziału agencji, popieranego przez PiS Bogdana Domagałę. Tomasz Gan, radny Samoobrony w rozwiązanym sejmiku wojewódzkim nominację na szefa oddziału odebrał tuż po tym, jak PiS wszedł w koalicję w sejmiku z PSL, a nie z Samoobroną, z którą szedł do wyborów w jednym bloku. Czy to odwet Samoobrony?
- Sprawa polityki kadrowej Samoobrony w rolniczych agencjach powinna zostać wyjaśniona w czasie rozmów koalicyjnych - uważa wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, poseł PiS Jarosław Zieliński. - Już od dawna docierały do nas informacje, m.in. od wojewodów, że Samoobrona dokonuje niekonsultowanych zmian w agencjach. Nie zawsze uzasadnionych i wykraczających poza koalicyjne ustalenia dodaje.
Teraz ludzie Leppera kierują 12 oddziałami, a PiS tylko czterema. Mocną pozycję ma dwóch dyrektorów z PiS - w Kielcach (gdzie o swoich ludzi dba wicepremier Przemysław Gosiewski z PiS) i w Krakowie (kierowana do niedawna przez Stanisława Łyżwińskiego małopolska Samoobrona nie ma mocnych struktur).
Przed tygodniem w proteście przeciwko oddaniu Samoobronie wolnej ręki w rolnictwie odszedł z PiS poseł Wojciech Mojzesowicz.
Poseł Kazimierz Gołojuch, członek sejmowej komisji rolnictwa: - Agencja właśnie wchodzi w PROW (Program Rozwoju Obszarów Wiejskich) na lata 2007-13. Przepłynie przez nią ponad 20 mld euro. Ludzie, którzy tam pracują, muszą mieć maksymalne kompetencje, znać się na prawie, finansach i zarządzaniu. Musimy alarmować zawsze, kiedy pojawiają się tam niekompetentne osoby.
Po zawiązaniu koalicji PiS i Samoobrona podzieliły się terenowymi oddziałami agencji. W połowie maja Andrzej Lepper wymienił szefa agencji Grzegorza Spychalskiego (kojarzonego z Arturem Balazsem) na sprzyjającego Samoobronie Janusza Osucha. To miała być cena poparcia przez Samoobronę kandydatury Ludwika Dorna na marszałka Sejmu. Politycy PiS obawiają się, że teraz zakulisowy wpływ polityków Samoobrony na kadry Agencji wzrośnie. Czy mają podstawy?
Człowiek Samoobrony zastąpił też nez konkursu szefa podlaskiego oddziału agencji, popieranego przez PiS Bogdana Domagałę. Tomasz Gan, radny Samoobrony w rozwiązanym sejmiku wojewódzkim nominację na szefa oddziału odebrał tuż po tym, jak PiS wszedł w koalicję w sejmiku z PSL, a nie z Samoobroną, z którą szedł do wyborów w jednym bloku. Czy to odwet Samoobrony?
- Sprawa polityki kadrowej Samoobrony w rolniczych agencjach powinna zostać wyjaśniona w czasie rozmów koalicyjnych - uważa wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, poseł PiS Jarosław Zieliński. - Już od dawna docierały do nas informacje, m.in. od wojewodów, że Samoobrona dokonuje niekonsultowanych zmian w agencjach. Nie zawsze uzasadnionych i wykraczających poza koalicyjne ustalenia dodaje.
Teraz ludzie Leppera kierują 12 oddziałami, a PiS tylko czterema. Mocną pozycję ma dwóch dyrektorów z PiS - w Kielcach (gdzie o swoich ludzi dba wicepremier Przemysław Gosiewski z PiS) i w Krakowie (kierowana do niedawna przez Stanisława Łyżwińskiego małopolska Samoobrona nie ma mocnych struktur).
Przed tygodniem w proteście przeciwko oddaniu Samoobronie wolnej ręki w rolnictwie odszedł z PiS poseł Wojciech Mojzesowicz.
Poseł Kazimierz Gołojuch, członek sejmowej komisji rolnictwa: - Agencja właśnie wchodzi w PROW (Program Rozwoju Obszarów Wiejskich) na lata 2007-13. Przepłynie przez nią ponad 20 mld euro. Ludzie, którzy tam pracują, muszą mieć maksymalne kompetencje, znać się na prawie, finansach i zarządzaniu. Musimy alarmować zawsze, kiedy pojawiają się tam niekompetentne osoby.