W Biurze Lustracyjnym IPN leży 106 tys. oświadczeń. Część z nich (nie wiadomo jak duża) została złożona przez osoby, które wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego nie podlegają lustracji. TK nakazał, by oświadczenia zostały im zwrócone. Ale na kopertach nie ma wymienionej funkcji osoby składającej oświadczenie, pisze "Gazeta Wyborcza".
- Mamy problem, bo nie wiemy, które oświadczenia lustracyjne mamy odsyłać, a które nie. Żeby mieć pewność, musimy zajrzeć do kopert, twierdzi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" wysoki urzędnik Biura Lustracyjnego.
Rozmówca gazety twierdzi, że powinny powstać osobne przepisy regulujące tryb postępowania w tej sytuacji, tak by urzędnicy IPN nie narażali się na zarzut, że bezprawnie zaglądali do kopert. - Nie można otworzyć koperty tylko po to, by przekonać się, kogo ona dotyczy, i nie zobaczyć, jaka jest treść oświadczenia, bo to jest tylko jedna kartka - podkreśla.
"Gazecie Wyborczej" nie udało się uzyskać stanowiska Trybunału. Nieoficjalnie powiedziano, że "to problem czysto organizacyjny. Cóż szkodzi, by IPN odsyłał całe pakiety z kopertami do nadawców. Przecież oświadczenia osób, które nadal podlegają lustracji, i tak wrócą do Instytutu".