Ofiarą lekarskiego protestu padły przepisy nakazujące umieszczanie na receptach numeru PESEL pacjenta. Obowiązują od wczoraj. "Nie będziemy respektować obowiązku wpisywania tego numeru. Trwa strajk" - mówi Krzysztof Bukiel, szef lekarskich związków zawodowych.
Czy nową formę protestu odczują pacjenci? - pyta gazeta. "Dzisiaj na pewno tak" - zapowiada Rafał Pajda, lekarz ortopeda ze szpitala wojewódzkiego w Tychach. "W niedzielę pacjenci przychodzili głównie do szpitali na ostre dyżury. Recepty dostawali poprzez izbę przyjęć, a na nich PESEL jest obowiązkowo" - tłumaczy Pajda.
Ale nawet jeśli lekarze nie zechcą wypisywać numeru na receptach, to i tak wyręczą ich w tym aptekarze - twierdzi "Rz". "Jeśli pacjent pójdzie do apteki z dowodem osobistym to numer dopisze farmaceuta i wyda lekarstwo" - zapewnia gazetę dr Celina Czerwińska z oddziału ratunkowego szpitala MSWiA w Krakowie. "Nie będziemy utrudniać życia pacjentom" - potwierdza Rafał Kiczk z apteki przy placu dworcowym w Rzeszowie. Chorzy muszą jednak pamiętać o zabraniu dowodu osobistego - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Według niej, jest mało prawdopodobne, by - tak jak chce tego Porozumienie Zielonogórskie, największa organizacja skupiająca lekarzy rodzinnych - Ministerstwo Zdrowia w ogóle wycofało się z przepisów nakazujących umieszczanie na receptach numeru PESEL.