Decyzja jeszcze nie zapadła, ale takie są nastroje wśród polityków PiS. Premier wprawdzie przesłał w czwartek i opublikował na stronie rządowej list do LiS o "warunkach dobrego rządzenia", ale podobno nie liczy, że będzie przyjęty - czytamy w "Gazecie Wyborczej". "Dziennik" twierdzi natomiast, że premier zdecydował się już wybory na jesienne wybory.
I wszystko wskazuje na to, że ten zamysł (że warunki nie zostaną przyjęte przez koalicjantów) może się powieść. Choć premier oczekuje szybkiej odpowiedzi, szef Samoobrony Andrzej Lepper już zapowiedział w mediach, że odpowie w ostatniej dekadzie sierpnia, przed posiedzeniem Sejmu. Powiedział też: "Niech mu (premierowi) się to nie śni", że Samoobrona porzuci pomysł powołania komisji śledczej w sprawie CBA. Mówił, że nie da się upokorzyć warunkami listu i oskarżył PiS, że nie rozliczył prywatyzacji III RP.
Łagodniejszy był drugi koalicjant - LPR. Roman Giertych próbuje tylko przesunąć termin odpowiedzi na 10 sierpnia, ale nie jest też przeciwnikiem komisji śledczej, co dla PiS jest sprawą podstawową.
PiS więc sądzi, że w tej koalicji już nic się nie da załatwić, tym bardziej że w Sejmie czeka już 19 wniosków PO o odwołanie wszystkich ministrów, który przy tak wrogiej opozycji mógłby zostać przegłosowany.
W ten sposób PiS coraz bardziej skłania się ku wyborom. Nie ma jednak zgody co do terminu. - Na jesieni. Jak najszybciej, bo dla PiS długa kampania jest niekorzystna. Bo opozycja będzie w nas dłużej bić - mówi polityk A z PiS. - Na wiosnę. Bo będziemy chcieli z PO uchwalić zmianę konstytucji, która zagrodzi drogę do parlamentu osobom karanym - mówi polityk B z PiS.
Dla PiS - mówią politycy - wybory teraz będą tak czy owak korzystne. Jeśli wygrają - to sukces jest oczywisty. Jeśli przegrają - to prezydent będzie rządowi PO wetował wszystko, co się da. PiS w opozycji łatwiej niż PiS w koalicji uzyska w 2010 r. kolejną kadencję dla prezydenta Lecha Kaczyńskiego. A to dla premiera jeden z najważniejszych celów.
Podobnego zdania jest "Dziennik". 30 lipca premier wyrzuci z rządu ministrów LiS. W sierpniu będzie już gabinet mniejszościowy, a potem wybory. To scenariusz polityka PiS na najbliższe dwa tygodnie - pisze "Dziennik" w artykule "Premier gotów na wybory".
Według gazety decyzja o przyspieszonych wyborach już w PiS zapadła. Chyba że do przyszłego piątku LiS zgodzi się na warunki premiera. Jeśli nie, w ostatni poniedziałek lipca ministrowie partii Giertycha i Leppera pożegnają się z posadami. Według ustaleń gazety, ten termin nie jest przypadkowy. Premier na 2 sierpnia zaplanował wyjazd na urlop. Wcześniej ma wziąć udział w obchodach rocznicy Powstania Warszawskiego.
Scenariusz na ostatnie dni lipca - według ludzi PiS - jest prosty: niemal przesądzone jest zwołanie na 28 lipca rady politycznej tej partii. Ta stwierdzi, że Liga i Samoobrona zerwały umowę koalicyjną. Dalej wydarzenia mają się potoczyć błyskawicznie. W poniedziałek 30 lipca prezydent wymienia koalicyjnych ministrów. Dzień później odbywa się ostatnie posiedzenie Rady Ministrów przed rządowymi wakacjami. "Premier mógłby wtedy nowym szefom resortów wydać dyspozycje dotyczące czyszczenia urzędów z niekompetentnych ludzi" - mówi "Dziennikowi" jeden z polityków PiS. Przyznaje, że szanse na inny scenariusz są minimalne.
Łagodniejszy był drugi koalicjant - LPR. Roman Giertych próbuje tylko przesunąć termin odpowiedzi na 10 sierpnia, ale nie jest też przeciwnikiem komisji śledczej, co dla PiS jest sprawą podstawową.
PiS więc sądzi, że w tej koalicji już nic się nie da załatwić, tym bardziej że w Sejmie czeka już 19 wniosków PO o odwołanie wszystkich ministrów, który przy tak wrogiej opozycji mógłby zostać przegłosowany.
W ten sposób PiS coraz bardziej skłania się ku wyborom. Nie ma jednak zgody co do terminu. - Na jesieni. Jak najszybciej, bo dla PiS długa kampania jest niekorzystna. Bo opozycja będzie w nas dłużej bić - mówi polityk A z PiS. - Na wiosnę. Bo będziemy chcieli z PO uchwalić zmianę konstytucji, która zagrodzi drogę do parlamentu osobom karanym - mówi polityk B z PiS.
Dla PiS - mówią politycy - wybory teraz będą tak czy owak korzystne. Jeśli wygrają - to sukces jest oczywisty. Jeśli przegrają - to prezydent będzie rządowi PO wetował wszystko, co się da. PiS w opozycji łatwiej niż PiS w koalicji uzyska w 2010 r. kolejną kadencję dla prezydenta Lecha Kaczyńskiego. A to dla premiera jeden z najważniejszych celów.
Podobnego zdania jest "Dziennik". 30 lipca premier wyrzuci z rządu ministrów LiS. W sierpniu będzie już gabinet mniejszościowy, a potem wybory. To scenariusz polityka PiS na najbliższe dwa tygodnie - pisze "Dziennik" w artykule "Premier gotów na wybory".
Według gazety decyzja o przyspieszonych wyborach już w PiS zapadła. Chyba że do przyszłego piątku LiS zgodzi się na warunki premiera. Jeśli nie, w ostatni poniedziałek lipca ministrowie partii Giertycha i Leppera pożegnają się z posadami. Według ustaleń gazety, ten termin nie jest przypadkowy. Premier na 2 sierpnia zaplanował wyjazd na urlop. Wcześniej ma wziąć udział w obchodach rocznicy Powstania Warszawskiego.
Scenariusz na ostatnie dni lipca - według ludzi PiS - jest prosty: niemal przesądzone jest zwołanie na 28 lipca rady politycznej tej partii. Ta stwierdzi, że Liga i Samoobrona zerwały umowę koalicyjną. Dalej wydarzenia mają się potoczyć błyskawicznie. W poniedziałek 30 lipca prezydent wymienia koalicyjnych ministrów. Dzień później odbywa się ostatnie posiedzenie Rady Ministrów przed rządowymi wakacjami. "Premier mógłby wtedy nowym szefom resortów wydać dyspozycje dotyczące czyszczenia urzędów z niekompetentnych ludzi" - mówi "Dziennikowi" jeden z polityków PiS. Przyznaje, że szanse na inny scenariusz są minimalne.