Gangsterzy dają oferty pracy w internecie i polskich gazetach. Szukają ludzi przez naganiaczy, którzy penetrują bary i wiejskie dyskoteki, głównie w zachodniej Polsce. Mężczyznom obiecują pracę na budowach, kobietom - przy dzieciach. Oferują transport, wyżywienie i mieszkanie gratis. Znajomość języka niepotrzebna.
"Z początku wszystko fajnie" - opowiada Jacek, Polak ze Sztokholmu. "Tydzień, dwa taka osoba sprząta Romom domy albo buduje któremuś willę. Zabierają paszport - że niby potrzebny do wynajęcia mieszkania. Naprawdę lokują ludzi na dziko, w lokalach socjalnych, które dostają od państwa. I parę złotych takiej osobie jeszcze podrzucają: masz zaliczkę, wyślij rodzinie do Polski. Z chwilą pożyczki zaczyna się problem: odsetki rosną, ale oddasz szybciej, jeśli pojedziesz z nami dziś do sklepu. Robią zakupy, a przy okazji: weź to, schowaj do kieszeni. Potem jest tak: fajnie wziąłeś, ale źle to zrobiłeś. I zaczyna się szkolenie: jak odpinać alarmy, jak obserwować innych klientów, żeby nie zauważyli. Człowiek idzie już na maksa kraść, bo jest winien pieniądze. A nie odpracuje nigdy, bo dług rośnie".
Gangsterzy zgarniają ponad 90 proc. łupu. Kto chce się wycofać, tego biją, przypalają papierosami, łamią mu palce. Posłusznych też pilnują, śledzą w czasie kradzieży. Gdy któryś wpadnie, przychodzą jako widzowie na proces - żeby nie sypał. Kto obciąży gang, tego po wyjściu zza krat wywożą w nieznane. Jacek mówi, że słyszał nawet o zabójstwach.
34-letni Paweł F. z Rawicza miał dość. Zawieziony przez gangsterów pod supermarket w Malm÷, zamiast kraść, oddał się w ręce ochrony i policji. Na posterunku był bezpieczny. Gdy dotarło do niego, że wkrótce wyjdzie na wolność, a tam już będą czekali gangsterzy - powiesił się.
Śmierć w areszcie ogłoszona na policyjnej konferencji prasowej zainteresowała miejscowych dziennikarzy. "Odkryliśmy handel polskimi złodziejami na dużą skalę" - mówi Joakim Palmkvist z gazety "Sydsvenskan". " W mieście działają grupy, które wykorzystują setki ludzi jako niewolników do przestępstw" - przyznaje Henrik Malmkvist, szef wydziału kryminalnego policji z Malm÷. "Wiemy o podobnych gangach w Sztokholmie i G÷teborgu. Wykorzystują biednych, niewykształconych ludzi z Polski, którzy nie byli za granicą. Ze strachu robią, co im się każe. To rozbudowana sieć, trudna do rozpracowania. Na szczycie stoją potężni gangsterzy, mieszkańcy Szwecji pochodzenia polskiego. Według Malmkvista, w Malm÷ jest pięć takich "rodzin" - czytamy w "Gazecie Wyborczej".