Pierwsza grupa oficerów szczecińskiego korpusu skończyła właśnie półroczną misję w dowództwie NATO w Kabulu i wróciła do kraju. Wiele wskazywało, że będzie to pierwsza i jednocześnie ostatnia zmiana w dowództwie, w której Polacy byli tak licznie reprezentowani.
Według informacji "Dziennika", oficerowie ze Szczecina mają jednak zostać wysłani do Kabulu po raz kolejny. "NATO zaplanowało wyjazd szczecińskiego korpusu w styczniu 2010 roku" - powiedział gazecie gen. broni Zdzisław Goral, dowódca Wielonarodowego Korpusu Północ - Wschód w Szczecinie. "Na razie to tylko przymiarki, ostateczna decyzja nie została jeszcze podjęta", zaznacza.
Klamka zapadnie na szczeblu politycznym: ministrów obrony państw NATO. "2010 rok byłby przełomem, gdyby polski generał przejął dowództwo całej misji NATO liczącej 35 tys. żołnierzy, tak jak to planowano w 2005 i 2006 roku. Przełomem byłoby nawet to, gdybyśmy mieli w Afganistanie zastępcę takiego dowódcy lub szefa sztabu. Na razie do działań w Afganistanie wysłaliśmy 1200 żołnierzy, czyli piąty co do wielkości kontyngent, a nie mieliśmy w ścisłym dowództwie żadnego generała" - mówi komandor por. Artur Bilski, rzecznik Wielonarodowego Korpusu Północ - Wschód.
"Amerykanie dowodzenia tak łatwo nie odpuszczą" - studzi zapał gen. dyw. Bolesław Balcerowicz, profesor Uniwersytetu Warszawskiego. Nadal możemy jednak w Afganistanie współdowodzić. "W tym kraju mamy do czynienia ze złożoną operacją wielonarodową, sztab musi składać się z wielu nacji. Nie ulega wątpliwości, że polska reprezentacja w dowództwie ISAF powinna być mocniejsza. Myślę, że politycy powinni powalczyć o najwyższe stanowiska dla Polaków" - dodaje prof. Balcerowicz.