Giertych w piśmie do szefowej MSZ Anny Fotygi domaga się odrzucenia traktatu reformującego Unię Europejską. Podnosi postulat wycofania polskich wojsk z Iraku. I już na deser - składa propozycję, natychmiast zresztą wyśmianą, stworzenia rządu bez liderów partyjnych.
W tym samym czasie SLD atakuje Platformę. Ryszard Kalisz nazywa PO "PiS-bis" i mówi o "dyktacie Tuska".
Lepper zapowiada haki na konkurentów, grozi też, że dzisiaj ujawni źródło przecieku w sprawie akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa. A PiS i PO już po cichu rezerwują nośniki reklamowe. Wczoraj w taki sposób ruszyła kampania wyborcza.
"Porozumienie między PiS i PO naprawdę jest, wybory odbędą się 21 października" - jednym głosem zapewniają nasi rozmówcy z otoczenia prezydenta Lecha Kaczyńskiego i lidera PO Donalda Tuska, którzy w czwartek zawarli polityczny pakt o zakończeniu tej kadencji parlamentu.
To właśnie ta decyzja wywoła polityczne przyspieszenie. Bo zapowiedź wyborów to nie tylko deklaracja prezydenta. "Dziennikowi" udało się zrekonstruować przebieg spotkania prezydenta z Tuskiem. Jak ustalilił, prezydent już w pierwszych słowach potwierdził, iż jest po konsultacjach z premierem i może podejmować wiążące także dla PiS decyzje.
"To nie jest możliwość, oni się umówili na słowo honoru. Trudno sobie wyobrazić, by się z tego wycofali" - mówi dobrze poinformowany działacz PO. Odpowiedni mu rangą polityk PiS na pytanie, czy umowa dotyczyła tego, kiedy mogłyby odbyć się wybory, odpowiada: "Nie kiedy <mogłyby>, ale kiedy <będą>".
Strzeżone przez obie strony szczegóły spotkania pokazują, że nastąpił rzeczywisty przełom w stosunkach między tymi dwoma politykami. Tusk z Kaczyńskim rozstawali się prawie jak przyjaciele. Podczas rozmowy wypito cztery czerwone włoskie wina Ocra Strozzi z 2005 r. oraz cztery półlitrowe wody mineralne.
Obaj politycy znowu przeszli na ty. "Panie prezydencie" - zaczął Tusk. Ale Kaczyński przerwał. "Daj spokój, Donald, znamy się tyle lat, mówmy sobie po imieniu" - powiedział.
Skąd ten nagły zwrot? Z naszych informacji wynika, że Platforma zaniepokoiła się deklaracjami lidera SLD Wojciecha Olejniczaka, który w środę na poważnie zaczął mówić o rządzie wszystkich przeciw PiS. To wepchnęłoby partię Tuska w grząski sojusz z populistami, bez perspektywy wyjścia.
Natomiast głównym motywem partii Kaczyńskiego do podjęcia decyzji o wcześniejszych wyborach mają być konsekwencje odwołania z MSWiA Janusza Kaczmarka oraz nieuchronność powołania komisji śledczej. Plus nikłe szanse na zbudowanie większości.
A co po wyborach? Uzgodnień w tej sprawie nie było. Główne możliwości są dwie: PO - LiD i PO - PiS. W gorącym sondażu TNS-OBOP dla DZIENNIKA za obiema propozycjami opowiedziało się prawie tyle samo pytanych, odpowiednio po 27 i 26 proc.