Po dymisji Kaczmarka Jarosław Kaczyński przyznał, że niepokojące informacje na temat ministra zaczęły do niego docierać zaraz po nominacji. "Genialnie nas oszukiwał" - stwierdził premier.
Najpierw wyszła na jaw partyjna przeszłość Kaczmarka. W ankiecie personalnej, którą wypełniał w kwietniu 2001 r., nie napisał, że w przeszłości był członkiem PZPR. Zdymisjonowany szef MSWiA utrzymuje jednak, że mówił o tym Lechowi Kaczyńskiemu, który jako minister sprawiedliwości sześć lat temu awansował go na zastępcę prokuratora generalnego. Kancelaria Prezydenta oficjalnie temu zaprzeczyła - przypomina dziennik.
Jak dowiedziała się "Rz", Ministerstwo Sprawiedliwości zamierza teraz przeprowadzić kwerendę śledztw prowadzonych za kadencji SLD, na które Kaczmarek mógł mieć wpływ. Według ustaleń gazety w pierwszej kolejności przeglądane będą akta dochodzenia w sprawie afery Stella Maris. To kościelne wydawnictwo miało się stać pralnią pieniędzy i doprowadzić do malwersacji wielu mln zł.
"Było to śledztwo, które mocno zahaczało o politykę i były próby nacisku" - przyznaje dziś Olejnik. "Ale gdańscy prokuratorzy nie byli spolegliwi" - dodaje.
Głównym bohaterem tej afery jest były gdański baron SLD Jerzy Jędykiewicz. "Inicjatywa wyszła chyba od służb specjalnych, bo ja nawet nie wiedziałem, co to jest Stella Maris" - mówi "Rz" Jędykiewicz. "W końcu udało im się mnie wrobić w sprawę, czym zrobili mi wielką krzywdę" - stwierdza.
Jak jednak twierdzą gdańscy prawnicy, Jędykiewicz może być raczej spokojny. Choć grozi mu kara do 10 lat więzienia, wciąż jest na wolności. "Gdańska prokuratura tak naprawdę służyła do +skręcania+ śledztw i do takiego prowadzenia spraw niewygodnych dla lewicy, by robiły wrażenie posuwania się naprzód, a w gruncie rzeczy, by nikomu nic się nie stało" - mówi jeden z byłych trójmiejskich prokuratorów.
Druga kontrola obejmie wciąż niezakończone śledztwo dotyczące prywatyzacji PZU. Zeznający w tej sprawie przed sejmową komisją śledczą były szef PZU Grzegorz Wieczerzak wśród osób, które miały mieć wpływ na prywatyzację ubezpieczeniowego giganta, wymienił ludzi z najbliższego otoczenia byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, m.in. byłego premiera Marka Belkę. W sprawie przewijał się też syn Leszka Millera.