Czarnecki opowiada, że stał się przypadkowym świadkiem nieformalnej rozmowy 23 czerwca w szatni klubu piłkarskiego Legii przed meczem gwiazdy TVN kontra Sejm. Kaczmarek miał uspokajać Olejniczaka, że wśród posiadaczy kont nie ma pierwszoligowych polityków SLD.
- "Kaczmarek opowiadał Olejniczakowi o tajnych kontach lewicy w Szwajcarii. Twierdził, że są materiały na to, że takie konta istnieją, ale nie dotyczy to prominentnych działaczy lewicy czy liderów SLD. Olejniczak przyjął tę wiadomość z wyraźną ulgą, bo to znaczyło, że nikt z pierwszego szeregu Sojuszu nie jest zagrożony" - opowiada Czarnecki. Rozmówca "Dziennika" mówi, że ta rozmowa przypominała bardziej scenariusz z filmu kryminalnego niż debatę polityczną i przyznaje, że nikogo o niej nie poinformował.
Trzy tygodnie wcześniej, pod koniec maja, Kaczmarek oznajmił publicznie, że są politycy z SLD, którzy mają konta za granicą, a pieniądze na nich prawdopodobnie pochodzą ze źródeł przestępczych. Kaczmarek był potem w tej sprawie przez SLD ostro atakowany. Sojusz zarzucał mu, że oskarża polityków lewicy bez przedstawienia dowodów.
Wojciech Olejniczak poproszony przez "Dziennik" o komentarz do wywiadu Czarneckiego zareagował oburzeniem i miał tylko jedną odpowiedź: "Pan mnie obraża". Powtórzył to kilkakrotnie, po czym się rozłączył.