"Chciałbym zapytać wszystkich ludzi, którzy żyją teraz w Polsce, czy ktoś z nich - ktoś z tych pokoleń, które są obecnie na świecie - widział kiedykolwiek Polskę zasobniejszą, spokojniejszą, bezpieczniejszą i szczęśliwszą niż teraz. Nikt nie widział" - odpowiada rozmówca gazety.
Zdaniem Rymkiewicza, to są jakieś brednie - ta gadanina o kryzysie polskiej demokracji. Kryje się pod tymi słowami wielka pogarda dla Polaków, którzy wybrali sobie takich, a nie innych polityków, a więc taki, a nie inny los. "Bracia Kaczyńscy muszą mieć strasznych i potężnych wrogów, ponieważ ktoś, kto pragnie, żeby w Polsce było lepiej, i pragnie tu coś zmienić na lepsze, musi się natknąć na potężnych ludzi, którzy chcą, żeby było gorzej".
Dlaczego krytycy Kaczyńskich mieliby chcieć, żeby było gorzej? - pyta "Rz". "Dlatego, że jak tu będzie gorzej, to im będzie lepiej. Dowiodły tego lata 90. - wszyscy wiemy, komu się wtedy dobrze żyło. To właśnie ci ludzie mówią teraz, że w Polsce nie ma demokracji i że to jest państwo totalitarne. (...) Ktoś taki obraża tym samym tych wszystkich, którzy cierpieli w dwudziestowiecznych państwach totalitarnych - tych, którzy cierpieli W Generalnej Guberni, w Reichu, a potem w PRL-u. Ten ktoś obraża też pamięć tych wszystkich, którzy zginęli z wyroku państw totalitarnych, wszystkich Polaków, Żydów, Rosjan, którzy zostali zamordowani na naszych ziemiach - powiada dramaturg.
W opinii Rymkiewicza, można oczywiście zwalczać polityczne koncepcje Jarosława Kaczyńskiego - w tym nie ma nic złego. Można też nawet toczyć z braćmi Kaczyńskimi i Ludwikiem Dornem tzw. zimną wojnę domową. W Polsce nie wolno robić tylko jednej rzeczy - nie wolno szkodzić Polsce. "Ci, którzy mówią, że bracia Kaczyńscy zaprowadzają rządy autorytarne czy totalitarne, szkodzą Polsce. Chcą odebrać Polsce, czyli nam wszystkim, tę wielką szansę, którą dostaliśmy, jakimś cudem, po latach niewoli. Ale nie dziwię się temu, że oni tak szkodzą, bo wiem, że tak było zawsze i tak będzie zawsze" - mówi z rozmowie z "Rzeczpospolitą" eseista Jarosław Marek Rymkiewicz.