Rada Krajowa Platformy Obywatelskiej zadecyduje w sobotę o sposobie budowania list wyborczych. To temat, który nie tylko w PO wywoływał przed każdymi wyborami sporo emocji. Do tej pory Platforma przetestowała warianty skrajne. W 2001 r. przyjęto model decentralistyczny oparty na prawyborach. Cztery lata później o miejscach na listach decydował jednoosobowo przewodniczący Donald Tusk. Niezadowoleni członkowie partii zarzucali mu jednowładztwo, uznaniowość i skrajną centralizację, będącą w sprzeczności z liberalną linią programową PO - odnotowuje gazeta.
Platforma szukała optymalnego modelu od kilku tygodni. Dziś politycy partii będą głosować nad uchwałą przygotowaną przez zarząd - nazwiska na listach proponować mają regiony, potem trafią do konsultacji z władzami centralnymi. Decydujący głos nadal będzie miał jednak Donald Tusk.
Według informacji uzyskanej przez "Rz", z uchwały, która ma być przedstawiona Radzie Krajowej wynika, że po wyborach koalicja PO z PiS będzie niemożliwa. "Ta uchwała zawiera druzgocącą ocenę dwuletnich rządów PiS. Naszym zasadniczym celem jest odsunięcie tej partii od władzy" - mówi gazecie jeden z członków władz PO. Nie znaczy to jednak, że bliższa jest perspektywa koalicji Platformy z LiD, o czym zresztą w uchwale nie ma ani słowa - czytamy w "Rzeczpospolitej".