"Rz": Dlaczego akurat w piątek ujawnił pan fragment nagrania swojej rozmowy z Lepperem?
Zbigniew Ziobro: - Ponieważ publicznie Kaczmarek i Lepper twierdzili, że ze sobą wcześniej nie współpracowali i nie przekazywali sobie żadnych informacji w sprawie seksafery. Celem ujawnienia tego fragmentu było tylko pokazanie, kto mówi prawdę, a kto kłamie.
Szef CBŚ Jarosław Marzec już 6 lipca wykrzyczał panu w twarz, że jest pan źródłem przecieku, bo "chlapie pan językiem na prawo i lewo".
- Nieprawda. Nie sądzę, by Marzec podtrzymał tę wersję, gdyż takie zdarzenie nie miało miejsca.
Powiedział mu pan o akcji CBA?
- Nie. Powiedziałem mu w rozmowie telefonicznej, że są ważne powody - których nie mogę mu podać - by przesunąć na któryś z kolejnych dni zatrzymanie podejrzanego o handel narkotykami doradcy prezydenta. Powiedziałem mu też, że jest to decyzja prokuratury i moja jako prokuratora generalnego. Marzec poprosił mnie, bym skonsultował się w tej sprawie z szefem MSWiA. Do rozmowy z Kaczmarkiem doszło.
Wtedy jemu powiedział pan o akcji?
- Tak, wyjaśniłem powody przesunięcia akcji CBŚ. Zresztą później, przed wejściem do Ministerstwa Sprawiedliwości, spotkałem się bezpośrednio z Marcem.
A szef PZU Jaromir Netzel został sprawdzony jako ogniwo przecieku? Janusz Kaczmarek się z nim spotkał.
- Nie mogę nic mówić o ustaleniach śledztwa. Ale jestem zainteresowany, aby one były jak najszybciej ujawnione.
To kiedy śledztwa w sprawie Kaczmarka i Leppera się skończą i poznamy te dowody?
- Gdyby to ode mnie zależało, już bym je pokazał, bo jestem celem gigantycznej nagonki i to leży w moim interesie. Te fałszywe oskarżenia nieuczciwie wykorzystuje opozycja, co o niej źle świadczy.
A zostaną ujawnione przed wyborami?
- Z całą pewnością ujawnię fakty. Skompromitują wszystkich tych, którzy powołują się teraz na wiarygodność Kaczmarka.