W 1995 roku Janeczek prowadził sprawę prokuratora Zbigniewa T. który po pijanemu przejechał znanego archeologa. Na miejscu wypadku policjanci zatarli ślady, przestawiając samochód Zbigniewa T. Na dodatek prokuratorowi nie pobrano krwi do badań, a w alkomat dmuchnął dopiero po trzech godzinach od wypadku (miał 0,4 promila alkoholu).
Zbigniew T. upierał się, że napił się już po wypadku. Janeczek chciał zażądać przed sądem dla prokuratora wysokiej kary, ale uległ przełożonym i wniósł jedynie o 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu!
- Wie pan (...) złożyłem (...) oświadczenie, że powinna (kara- red.) być dużo wyższa. A ponieważ (było - red.) polecenie (...) żeby złożyć inne wnioski, byłem związany i wykonałem to polecenie - przyznaje otwarcie w nagranej rozmowie prokurator Janeczek. Sad uniewinnił Zbigniewa T.
Ostatecznie sprawa Zbigniewa T. wróciła do sądu i prokurator, który po pijanemu śmiertelnie potrącił człowieka został skazany na... 2 lata więzienia w zawieszeniu! Rodzina zabitego archeologa chciała, by wyjaśniono, którzy z policjantów i prokuratorów zacierali ślady na miejscy wypadku.
"Super Express" dotarł do dokumentów, z których wynika, że prokurator Janeczek dwa razy odmówił zgody na przeprowadzenie śledztwa w tej sprawie. Zdaniem rozmówców gazety z prokuratury zrobił to, bo życzyli sobie tego jego przełożeni. Dzięki temu osoby, które zacierały ślady na miejscu wypadku, pozostaną na zawsze bezkarne - ocenia "Super Express".