Wojna o Katowice

Wojna o Katowice

Dodano:   /  Zmieniono: 
Piotr Uszok, prezydent Katowic, toczy zacięty bój, w którym stawką są przedwojenne zobowiązania, niewyobrażalne pieniądze i jedną trzecią miasta! - pisze "Gazeta Wyborcza"
Przeciwnikiem prezydenta jest Marek Niegrzybowski, prezes gdyńskiej firmy Doradca/Nexus, który wszedł w posiadanie akcji, emitowanych przed wojną przez spółkę Giesche SA. Ród Giesche, jeden z najpotężniejszych na Śląsku posiadał  kopalnie węgla kamiennego na Górnym Śląsku, cztery kopalnie galmanu i ołowiu, kopalnię rudy cynku Matylda koło Świętochłowic, huty cynku, srebra i ołowiu oraz zbudowane przed wojną nowoczesne osiedla robotnicze w Giszowcu i Nikiszowcu.

W połowie 2005 roku Niegrzybowski na podstawie posiadanych akcji reaktywował spółkę Giesche SA z kapitałem założycielskim w wysokości pół miliona złotych i ogłosił, że firma jest sukcesorką przedwojennej Giesche SA. Niegrzybowski chce teraz odzyskać znacjonalizowane kopalnie, huty, domy, grunty, będące obecnie własnością skarbu państwa, gminy, prywatnych firm i osób oraz spółdzielni mieszkaniowych.

Niegrzybowski nie chce słyszeć, że majątek firmy został znacjonalizowany i nic mu się nie należy. - W przypadku Giesche SA zastosowano ustawę wywłaszczającą mienie poniemieckie, a przecież akcje firmy należały do Amerykanów. Spółka tak naprawdę nigdy nie została więc wyrejestrowana - tłumaczy.

Prezydent Uszok łapie się za głowę.  - Domy, grunty, mieszkania, kopalnie, fabryki i huty! To jedna trzecia powierzchni Katowic. Nie zamierzam nikomu tego oddawać. To niepojęte! Będę walczył do końca, bo to mi brzydko pachnie - mówi.

Uszok na bieżąco śledzi wszystkie ruchy spółki. Odkrył, że jej przedstawiciele starają się na drodze administracyjnej obalić decyzję, na mocy której majątek rodu Giesche został znacjonalizowany (dlatego w najbliższym czasie prezydent spotyka się z ministrem skarbu).

W sądzie toczy się także kilkanaście spraw o odzyskanie różnych nieruchomości wytoczonych przez Giesche SA. - Jeśli wygrają choć jedną, zostanie uruchomiona lawina, wtedy trudno nam będzie już cokolwiek zrobić, a chodzi o majątek o ogromnej wartości - mówi Uszok. Dlatego napisał do ministra sprawiedliwości, sprawą zajął się już prokurator.

Zdaniem prawników spółka ma jednak szanse na odbiór nieruchomości. Jeśli spełni dwa warunki, może mieć otwartą drogę do reprywatyzacji. Po pierwsze, musi wykazać ciągłość swojego istnienia, po drugie, unieważnić nacjonalizację.