Wymuszanie zeznań, zastraszanie świadków, szykany, pogróżki, preparowane "dowody", próba "zebrania kwitów" na dziennikarza, który ujawnił nieprawidłowości. A wszystko po to, by znaleźć jakiekolwiek "dowody" pozwalające na przygotowanie aktu oskarżenia - pisze "Nasz Dziennik".
Według gazety, tak wyglądały działania wrocławskiej policji w postępowaniu wytoczonym przez prokuraturę prezesom i udziałowcom poznańskiego przedsiębiorstwa Bestcom. Dziś, choć sprawę w lipcu przejęła prokuratura w Poznaniu, wrocławska policja nadal nie dostarczyła kompletu rzekomych "dowodów przestępstwa".
Jak ustalił "ND", intensywnie natomiast zacierane są ślady nadużywania uprawnień i łamania prawa. Policja unika odpowiedzi na pytania i odpowiedzialnością obciąża prokuraturę. A nieprawidłowościami w pracy tejże już interesuje się CBA. "Trzeba się tej sprawie bardzo dokładnie przyjrzeć. Bo takie sprawy kończą się odszkodowaniami, a za błędy urzędników, prokuratorów to my zapłacimy. Pan zapłaci, ja zapłacę, moje dzieci zapłacą i wszyscy podatnicy" - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Piotr Woźniak, minister gospodarki.