Jesienią 2005 roku Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory. Polacy nam zaufali, wierząc, że przejmiemy ster rządów po to, by Polskę zmieniać, a nie po to, by tylko nią administrować. Obiecaliśmy im to. Dziś, gdy po dwóch latach Polacy ponownie oddadzą swój głos w wyborach parlamentarnych, możemy powiedzieć, że wywiązaliśmy się z naszych obietnic. Zmieniamy Polskę - zmieniamy na lepsze, z pełną konsekwencją - podkreśla premier.
Według J. Kaczyńskiego, obecne wybory są plebiscytem za tym, w jakiej Polsce będziemy żyli my, nasze dzieci i wnuki. Paradoksalnie - pisze szef rządu - zgadzam się z Donaldem Tuskiem, który stwierdził, że 21 października dokonamy wyboru między Wschodem a Zachodem. Tak, Polacy zdecydują, czy chcą państwa, w którym obowiązują zachodnie standardy przejrzystości życia publicznego, równości wobec prawa niezależnie od statusu materialnego, państwa, gdzie związki z elitami nie chronią przestępców przed więzieniem - czy też kraju wszechpotężnych oligarchów, kraju, gdzie przynależność do elity władzy zapewnia bezkarność.
Zdaniem premiera, Prawo i Sprawiedliwość udowodniło, że jest w stanie samodzielnie unieść brzemię odpowiedzialności za państwo. J.Kaczyński podkreśla, że samodzielne rządy PiS to cztery lata spokoju - bez rządowych kryzysów, bez konfliktów między różnymi ośrodkami władzy, w harmonijnej współpracy z prezydentem.
Szef rządu pisze w dalszej części: W odróżnieniu od naszych oponentów nie obiecujemy cudów - obiecujemy konkrety. Prawo i Sprawiedliwość złożyło w Sejmie 30 projektów ustaw. Chcemy, by bez zbędnej zwłoki zostały one przyjęte przez nowy parlament. To projekty, które pozwolą sfinalizować budowę uczciwego państwa i rozwiążą problemy zamiatane pod dywan przez poprzednie rządy - cały tekst w poniedziałkowym "Fakcie".