Eksperymenty miały jeden cel - umożliwić użycie muszki w pracy operacyjnej. Prowadzono je od co najmniej 1986 r. do 1991 r., czyli do czasu, kiedy SB zastąpił Urząd Ochrony Państwa. Projekt polegał na hodowaniu kolejnych pokoleń owadów, które bezbłędnie wyszukiwałyby konkretny zapach.
Po co? - Można się domyślać, bo ja nie znam żadnej takiej technologii. To zapewne nigdy nie wyszło poza stadium eksperymentu - mówi gazecie oficer Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego znający techniki wykorzystywane przez SB. - Może zakładano, że spryska się tym zapachem np. jakiś przedmiot lub dokumenty, które wręczone zostaną później figurantowi. On je schowa, a potem w trakcie operacyjnego przeszukania szybko zostaną znalezione? Albo że muszki będą identyfikować osobę, która czegoś dotknęła? - zastanawia się oficer.
Z dokumentów wynika, że eksperymenty się powiodły. Próbowano kilku związków chemicznych, m.in. olejku z konopi, z tataraku oraz trzech innych substancji, których nazw w raporcie nie ujawniono, a oznaczono jedynie numerami: 1, 2 i 3. Jedna z nich okazała się absolutnym zwycięzcą, została nazwana przez badaczy "treserem". W raporcie jest nawet instrukcja obsługi "śledczych" muszek: "Przed użyciem do celów informacyjnych muszki należy przenieść do czystego naczynia na około jedną godzinę. Następnie należy je wypuścić w pomieszczeniu lub innym miejscu, aby szybko wróciły do miejsca, gdzie została umieszczona próbka z zapachem