W zeszłym tygodniu premier Jarosław Kaczyński zapowiedział procesy o obrazę za słowa wobec PiS w kampanii wyborczej. Zbiegło się to z wystąpieniem prokuratury do TVP o kasetę z programem "Forum" z 3 września, żeby ustalić, czy nie doszło do obrazy prezydenta.
Program był poświęcony wymiarowi sprawiedliwości i CBA. Było to świeżo po multimedialnej prezentacji prokuratury o dowodach przeciwko byłemu szefowi MSWiA Januszowi Kaczmarkowi i o jego związkach z biznesmenem Ryszardem Krauzem. Zaproszeni do "Forum" politycy przeczytali tego dnia w "Wyborczej", że gdy do siedziby firmy Krauzego wkroczyło CBA, biznesmen zadzwonił pod prywatny numer Lecha Kaczyńskiego. Komentowali to w programie.
Obraza może się czaić w wymianie zdań między Jackiem Kurskim (PiS) a byłym koalicjantem z LPR Romanem Giertychem. Kurski mówi: "Oligarcha ma na posyłki posłów". Giertych wtrąca: "I prezydenta". Po czym ciągnie: "Jeżeli chodzi o kwestię pana prezydenta, to dziś dowiedzieliśmy się, że ten oligarcha, którego tak potępia poseł Jacek Kurski, jest na ty z prezydentem, ma jego prywatny telefon, że dzwoni, jak CBA wchodzi do Krauzego. Mamy informacje publiczne, że pan prezydent uczestniczył w kolacjach z tym oligarchą. (...) Jeżeli mamy jakiś układ w Polsce i mówimy +trójmiejski+, to osoby, które są w tym układzie, prowadzą do tego, co mówił Lech Wałęsa. I ziści się jego proroctwo, że Jarosław Kaczyński tak długo będzie ścigał układ, aż zamknie brata Lecha".
Po programie do prokuratury w Trzebnicy nadeszło zawiadomienie telewidza o przestępstwie znieważenia głowy państwa. Trzebnica przekazała sprawę na warszawski Mokotów. Ale do prokuratury rejonowej nadeszło też - 19 października - polecenie z prokuratury okręgowej, by prowadzić tę sprawę i zażądać z TVP kasety z nagraniem "Forum". Informację tę potwierdziła gazecie szefowa mokotowskiej prokuratury Katarzyna Dobrzańska.
"Wyborcza" przypomina, że co jest, a co nie jest obrazą prezydenta, ustalała już prokuratura w Toruniu, która na początku września odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie tzw. wykładu o. Rydzyka, podczas którego obraził on pierwszą damę i znieważył prezydenta. - Zachowanie znieważające musi być na tyle wyraźne, by mogło być uznane za przejaw poniżenia, pogardy, a nie jedynie za przejaw lekceważenia, tłumaczył w Sejmie prokurator krajowy Dariusz Barski.