- Nagrody w wysokości od 5 do 10 tys. złotych były przyznane za szczególny wkład w jakieś poważne postępowania - potwierdza prokurator krajowy Dariusz Barski. - Nie pamiętam wszystkich nazwisk i spraw, ale przyznaję, że wśród nagrodzonych są osoby zaangażowane w postępowanie dotyczące kardiochirurga - dodaje.
Nad sprawą korupcji w Szpitalu MSWiA przy ul. Wołoskiej pracuje od ponad 10 miesięcy specjalny zespół prokuratorów z prokuratury okręgowej. Powołał go minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Trzon grupy stanowiło pięć osób, teraz ich liczba wzrosła do kilkunastu. Z informacji "ŻW" wynika, że szef resortu wyróżnił czworo, najmocniej zaangażowanych w sprawę, śledczych. W tym gronie jest prokurator, który podpisał się m.in. pod kontrowersyjnym zarzutem zabójstwa pacjenta, jaki postawiono doktorowi G.
W zeszłym tygodniu wybrańców zaproszono do ministerstwa i tam, w sali kolegialnej, prokurator krajowy przekazał im nagrody. - Minister miał rękę w gipsie po wypadku - wyjaśnia zastępstwo Barski i w wyróżnieniu śledczych znaczącymi kwotami nie widzi nic nagannego. - Nagrody ministra sprawiedliwości dla prokuratorów to tradycja. Co roku szefowie jednostek wnioskują o nie dla tych śledczych, którzy mieli szczególny wkład w śledztwa - wyjaśnia.
Jednak kilkutysięczne nagrody za śledztwa, które miały polityczny wydźwięk, trudno uznać za normę. A sprawa byłego ordynatora kardiochirurgii ze Szpitala MSWiA przy ul. Wołoskiej wzbudza wyjątkowe kontrowersje - ocenia gazeta.
- Minister Ziobro zrobił wiele dobrych rzeczy, np. postępowanie przyspieszone. Ale dawanie prokuratorom na koniec urzędowania wysokich nagród za sprawy, które miały polityczny posmak, jest naganne - ocenia prof. Piotr Kruszyński.