Jarosław Kaczyński właśnie poszedł na urlop, ale wcześniej zalecił swoim podwładnym - znajdźcie winnych naszej klęski. Kilka dni temu władze PiS powołały więc komisję. Ma wyjaśnić, kto i w jakim stopniu odpowiada za wyborczą porażkę i ciągle topniejące poparcie. Przed komisją będą spowiadać się przede wszystkim ci, którzy brali udział w prowadzeniu kampanii wyborczej. Jednak śledztwo dotknie także szeregowych polityków PiS. Partyjni śledczy przyjrzą się przyjętej przez nich strategii, wypowiedziom w mediach. Pod lupą znajdą się też plakaty i spoty - aby ustalić, czy nie naraziły partii na utratę dobrego imienia.
- Skoro przegraliśmy wybory, musimy znać tego przyczyny, aby w przyszłości nie powielać błędów, które do tego doprowadziły - uzasadnia decyzję o powstaniu komisji Adam Hofman, poseł PiS. Jednocześnie zapewnia, że śledztwa np. w swojej sprawie się nie boi, bo - jak mówi - "szef PiS zapewnił, że karania konkretnych osób ma nie być". Inny poseł PiS dodaje jednak: - Jarosław Kaczyński po prostu chce wiedzieć, kogo w następnej kampanii nie delegować do jej prowadzenia.
Misję śledczych prezes PiS powierzył czterem najbardziej zaufanym ludziom. Na czele "speckomisji" stoi były minister w kancelarii premiera Adam Lipiński. Działania komisji są tak tajne, że o planowanych jej zebraniach wiedzą tylko politycy ze ścisłego kierownictwa partii. Jak udało się ustalić "Metro" - po przesłuchaniu jest już szef sztabu wyborczego PiS Adam Bielan. W kolejce czeka m.in. poseł Tomasz Dudziński. Nieoficjalnie mówi się o tym, że "polecą głowy". - Bielan już popadł w niełaskę - mówi informator gazety.