Policjanci, którzy pieszo patrolują ulice, często legitymują przechodniów. Żeby potwierdzić ich tożsamość, lub sprawdzić, czy ktoś jest poszukiwany, muszą przez radiostację połączyć się z dyżurnym i podać dane legitymowanej osoby: imię, nazwisko i numer PESEL, a następnie czekać na odpowiedź. Jeśli dyżurny ma akurat sporo pracy (albo dużo podobnych zgłoszeń od innych patroli) na sprawdzenie danych trzeba czekać nawet kilkadziesiąt minut.
Funkcjonariuszom miały pomóc palmtopy. Dzięki nim mundurowi zyskaliby bezpośredni dostęp do danych. Z podobnych urządzeń korzystają już policjanci z drogówki i w radiowozach patrolowych. Dzięki zainstalowanym laptopom mają dostęp do policyjnej bazy informacji - pisze gazeta.
"To ułatwia i przyspiesza pracę. Sprawdzenie odbywa się bez pośrednika czyli dyżurnego. Funkcjonariusz sam wprowadza dane i po chwili na ekranie pojawia się komunikat czy legitymowana osoba jest poszukiwana" - mówi rzecznik komendy stołecznej kom. Marcin Szyndler.
Komenda główna zapowiadała, że urządzenia trafią do policjantów już w połowie roku. Policja kupiła ponad cztery tys. palmtopów. Do magazynu warszawskiej policji trafiły dopiero przed kilkoma dniami. Jest ich 150, a każdy wart około sześć tys. zł. Według zapewnień producenta, są odporne na niskie i wysokie temperatury, deszcz i śnieg. Można nimi nawet rzucać. Funkcjonariusze jednak z nich nie korzystają. Sprzęt leży w magazynie. Powód? Okazał się, że brakuje kart SIM, umożliwiających dostęp do internetu. Bez nich terminale są bezużyteczne, ponieważ nie można się przez nie połączyć z policyjną bazą danych.
"Karty SIM trafią do komend w całym kraju do końca listopada" - zapowiada rzecznik KGP podinspektor Mariusz Sokołowski. Dlaczego nie zostały przekazane razem z palmtopami? "To nie jest kwestia kart SIM. Funkcjonariusze, którzy będą korzystać z urządzeń, muszą dostać odpowiednie certyfikaty zezwalające na dostęp do informacji niejawnych" - wyjaśnia.
Szeregowi policjanci mówią "Życiu Warszawy", że są zniecierpliwieni oczekiwaniem. "Terminale nie tylko usprawnią naszą pracę. Skończą się sytuacje, kiedy legitymowana osoba, słysząc w naszej radiostacji, że jest poszukiwana, zaczyna nagle uciekać albo wyjmuje nóż" - mówią.