Z informacji "Rz" wynika, że Lecha Kaczyńskiego szczególnie rozzłościły zapowiedzi ministrów obrony i spraw zagranicznych. Dotyczą one wycofania polskich wojsk z Iraku w 2008 r. i pełnego uzawodowienia armii w 2009 r.
W obu przypadkach ministrowie ogłosili swoje plany bez konsultacji z prezydentem. Co więcej, jak mówi "Rz" jeden ze współpracowników Lecha Kaczyńskiego, do tej pory ani Radosław Sikorski, ani Bogdan Klich nie spotkali się z prezydentem, by omówić z nim swoje zamierzenia.
- A powinni to zrobić. Tak nakazuje konstytucja i nie robią tu żadnej przysługi czy grzeczności - wspiera prezydenta sekretarz generalny PiS Joachim Brudziński. Politycy koalicji rządzącej są jednak innego zdania. - W konstytucji jest wprost napisane, że polityka zagraniczna i obronności leży w gestii rządu - mówi wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski.
Spór, jaki toczą ze sobą politycy, być może rozstrzygnie Trybunał. Choć, jak zauważa prof. Piotr Winczorek, konstytucja precyzyjnie określa, kiedy można się zwrócić do TK. - To musi być spór kompetencyjny. A na razie nie mamy z nim do czynienia - mówi.