Czy Maciej Wąsik podczas nieformalnego przesłuchania chciał szantażem i groźbami skłonić Artura P. do podania mu informacji o korupcji w resorcie sportu - bada to warszawska prokuratura.
Najpierw po doniesieniu adwokata byłego prezydenckiego doradcy ds. sportu przeprowadziła postępowanie sprawdzające. Teraz zdecydowała się wszcząć śledztwo.
- Dotyczy ono ewentualnego przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy CBA - mówi "Życiu Warszawy" prok. Renata Mazur, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.- Na tym etapie nic więcej nie mogę powiedzieć - dodaje.
Stołecznych śledczych interesują wydarzenia z 26 sierpnia tego roku, kiedy byłego prezydenckiego doradcę "wypożyczyło" CBA. - Mój klient został przewieziony przez funkcjonariuszy z lubelskiego aresztu do warszawskiej siedziby biura, gdzie został poddany niedopuszczalnym naciskom, groźbom i szantażowi przez zastępcę szefa CBA pana Macieja Wąsika - napisał w doniesieniu do prokuratury mec. Grzegorz Kucharski, obrońca Artura P.
Nieformalne "przesłuchanie" - jak twierdzi Artur P. - miał prowadzić Maciej Wąsik, który wypytywał go m.in. o korupcję w Ministerstwie Sportu, gdy szefem był Tomasz Lipiec, a także o przetargi dotyczące Euro 2012. Wszystko odbywało się bez obrońcy, bez spisania protokołów i - jak uważa adwokat - z "pogwałceniem wszelkich norm prawnych".
Wiceszef CBA miał sugerować Arturowi P., że w jego interesie jest wyznanie wszystkiego, o czym wie. Były doradca odebrał tę propozycję jednoznacznie: jako groźbę i zapowiedź nowych zarzutów. Jednak nie zgodził się mówić. Zeznania złożył tego samego dnia, gdy agenci przewieźli go do prokuratury. W postępowaniu sprawdzającym były doradca potwierdził, że był naciskany.
CBA zaprzecza, by doszło do nieformalnego przesłuchania, a jego wiceszef miał groźbami wymuszać zeznania. Według biura, agenci jedynie konwojowali P. do stołecznej prokuratury.
Jak wynika z informacji "ŻW", prokuratorzy chcą przesłuchać wszystkie osoby, które mają wiedzę na temat wydarzeń z 26 sierpnia, a potem skonfrontować zeznania P. i wiceszefa CBA. Według lubelskiej prokuratury, Artur P. wprowadził do obrotu 1,2 kg kokainy. On sam twierdzi, że zużył ją na własne potrzeby. Do 13 grudnia pozostanie w areszcie.