W Berlinie bez tabu

W Berlinie bez tabu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Według "Gazety Wyborczej", zapowiedź rozmów na temat Gazociągu Północnego w trójkącie Berlin-Warszawa-Moskwa i ścisłe konsultacje w sprawie upamiętnienia wypędzeń - to główne efekty pierwszej wizyty premiera Donalda Tuska w stolicy Niemiec.

Kanclerz Angela Merkel i Donald Tusk znają się ze sobą jako politycy od dawna, lubią się i są na ty. Wczoraj jednak po raz pierwszy rozmawiali jako szefowie rządów. Trwało to prawie dwie godziny.

W berlińskim urzędzie kanclerskim z ust polskiego premiera i niemieckiej kanclerz padały słowa "przyjaźń" i "zaufanie". Tusk dodał nawet, że życzyłby sobie, by stosunki polsko-niemieckie były tak przyjacielskie jak te, które łączą go z Merkel.

Jak się można było jednak spodziewać, żaden z głównych polsko-niemieckich problemów nie został rozstrzygnięty. - Łatwe sprawy rozwiązujemy od ręki. W kilku potrzebujemy jednak jeszcze trochę czasu - powiedział Tusk, dodając jednak, że przyjaciele nie mogą ze sobą nie rozmawiać. I Niemcy, i Polska rozmawiać ze sobą będą.

Chodzi przede wszystkim o sprawę kontrowersyjnego Gazociągu Północnego, który omijając Polskę, ma połączyć po dnie Bałtyku Niemcy i Rosję. Warszawa protestowała przeciwko tej propozycji, bo umożliwia ona Moskwie szantaż energetyczny. "Gaz to polityka i biznes" - mówił Tusk, a po chwili niespodziewanie ogłosił, że w tej sprawie będziemy rozmawiać i z Niemcami, i z Rosją. Niemcy wyrazili gotowość do udziału w takich negocjacjach.

W tym samym czasie o gazociągu rozmawiali polski minister gospodarki Waldemar Pawlak i jego niemiecki odpowiednik Michael Glos. "Postęp polega na tym, że Niemcy nie zbywają nas oklepaną formułką, że gazociąg to projekt gospodarczy. Widzą jego polityczne znaczenie i chcą o nim rozmawiać" - mówi informator "GW" z otoczenia premiera.

Rozmowy mają być kontynuowane w Warszawie, którą Glos odwiedzi w najbliższym czasie. Niemcy proponują od dawna budowę odnogi gazociągu prowadzącą do Polski i modyfikacje niemieckich przepompowni na gazociągu jamalskim, które pozwoliłyby na tłoczenie gazu z Niemiec do Polski, gdyby faktycznie Rosjanie zakręcili kurek.

To jednak rozwiązanie awaryjne. Wyjściem ze sporu byłaby budowa drugiej nitki przebiegającego przez nasz kraj gazociągu jamalskiego. I dlatego pewnie Tusk chciałby, aby rozmowy o rurze toczyły się w trójkącie Berlin - Warszawa - Moskwa.

W drugiej spornej sprawie - upamiętnienia wypędzeń - Merkel po raz kolejny odrzuciła roszczenia majątkowe wypędzonych z Powiernictwa Pruskiego. Ciepło przyjęła też propozycję Tuska, by w Gdańsku stworzyć Muzeum Drugiej Wojny Światowej. "To interesująca idea" - mówiła. Niemcy stawiają jednak warunek: Gdańsk nie będzie alternatywą dla tzw. widocznego znaku w Berlinie - przygotowywanego przez niemiecki rząd projektu muzeum i centrum naukowego poświęconego wypędzeniom. Polski premier przyjął to ze zrozumieniem. Nie powiedział jednak wprost, czy Polska "widoczny znak" poprze i włączy się w jego prace.

Merkel obiecała Tuskowi pełną informacje o kształcie "widocznego znaku. Jak się dowiedziała "GW", pod koniec tego lub na początku przyszłego roku Berlin wyśle w tej sprawie przedstawicieli do Warszawy. Będą rozmawiać z prof. Władysławem Bartoszewskim.

"To krok we właściwą stronę, kiedy o tym problemie decyduje rząd, a nie organizacje społeczne" - skomentował Tusk, robiąc aluzję do Związku Wypędzonych. Niemieccy dziennikarze pytali go rolę szefowej związku Eriki Steinbach. "Obiecałem sobie, że o niej nie będę się wypowiadał" - odparł polski premier. Dodał, że dialog między Polską a Niemcami powinny prowadzić osoby, które budzą zaufanie.

Politycy uzgodnili także, że Polsko-Niemiecka Współpraca Młodzieży, która organizuje spotkania między młodymi ludźmi z obydwu krajów, dostanie więcej pieniędzy. Ruszy też Polsko- Niemiecka Fundacja Naukowa.

Tusk był w Berlinie w bardzo dobrej formie. Nie wytrąciło go z równowagi nawet to, że na koniec konferencji jeden z polskich dziennikarzy zapytał o słowa szefa neonazistowskiej NPD. Wczoraj niemieckie media ujawniły, że w rozmowie z dziennikarzami z Iranu zanegował Holocaust i zażądał powrotu Niemiec do granic sprzed 1945 r. Tusk odparł, że te słowa to poważny problem, ale nie dla Polski. "Przykładajmy właściwą miarę do pewnych zdarzeń" - mówił premier. "Naszym partnerem jest niemiecki rząd, a nie radykałowie. Ta choroba jest marginalna, ale ma wymiar międzynarodowy".

"Wyraźnie widać zmianę w polityce w stosunku do Niemiec. Do tej pory każda różnica w poglądach wywoływała awanturę. Tusk zapowiada, że mimo różnic będziemy mogli ze sobą współpracować" - ocenił Piotr Buras, ekspert z Centrum Stosunków Międzynarodowych.

"Proszę porównać konferencję Jarosława Kaczyńskiego sprzed roku i dzisiejszą konferencję Tuska. Takiej serdeczności w stosunkach polsko-niemieckich nie było od dawna" - stwierdził "GW" Cornelius Ochmann z Fundacji Bertelsmanna.