Regiony boją się, że stracą miliardy złotych dotacji. Resort wykreślił bowiem z planu dofinansowania około 420 tak zwanych kluczowych inwestycji zgłoszonych z całego kraju. Ich wartość to ponad 44 mld zł. Cięcia uzasadniono przede wszystkim niskim poziomem merytorycznym wniosków.
Dla samorządów to jednak dramat. Straciły pewność uzyskania dużych pieniędzy na różne projekty, które miały poprawić poziom życia ich mieszkańców. Najbardziej zredukowano listę inwestycji ekologicznych. Zniknęły projekty o łącznej wartości 32,9 mld zł, zostało tylko 11,7 mld zł.
Do walki o pieniądze włączyli się posłowie. Parlamentarny Klub Platformy Obywatelskiej wezwał minister rozwoju regionalnego Elżbietę Bieńkowską, by wytłumaczyła swoje decyzje. Nieoficjalnie wiadomo, że przynajmniej część członków PO żądała od Bieńkowskiej, by się z nich wycofała.
Do rozgoryczonych samorządowców dołączają opozycyjni politycy. - Dla tej koalicji niektóre regiony okazały się spaloną ziemią, bo ich mieszkańcy w wyborach nie uwierzyli w cuda Donalda Tuska, powiedział "Rzeczpospolitej" podkarpacki poseł PiS Stanisław Zając, wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji Ochrony Środowiska.
Jarosław Kaczyński zapowiedział, że wkrótce powstanie mapa internetowa wycofanych inwestycji. Jego zdaniem postawiono na rozwój bogatszych regionów. Z analizy "Rzeczpospolitej" wynika, że najwięcej cięć było na południu kraju - od Śląska do Podkarpacia.