- "Ja zacząłem od żartu, odpowiada Miller. - To był grudzień 2001 roku, surowa zima. Więc opowiadam jak to Sasza dzwoni z Moskwy do Jurija w Nowosybirsku i pyta: - Mówią, że u ciebie minus 50. Jak ty to wytrzymujesz? - 50 stopni? Skąd. U nas jest minus 30, odpowiada Jurij. - Jesteś pewien? W telewizji podali, że minus 50, nalega Sasza. - No chyba że mówią o temperaturze na zewnątrz, przyznaje Sasza".
- "Zapadła chwila ciszy. Przestraszyłem się, że Putin uzna to za drwiny z rosyjskiego systemu grzewczego. Ale nie - po chwili wybuchnął gromkim śmiechem. I już potem było dobrze".
Putin - relacjonuje Miller - patrzy rozmówcy prosto w oczy. - "Wiedziałem, że muszę ten wzrok wytrzymać i też patrzeć prosto w oczy. Inaczej może pomyśleć, że mam coś do ukrycia, że coś kombinuję. Starałem się też jak najmniej zaglądać do notatek i mówić z głowy. I jeszcze jeden dobry sposób: odwołać się do rosyjskiej literatury, sztuki. Oni mają poczucie, że za granicą nie docenia się ich kultury".
Zdaniem Millera "rosyjski prezydent będzie starał się Tuska wysondować. Ale przyjdzie moment, kiedy akcentując mocno każde słowo, określi w paru zdaniach rosyjską politykę wobec Polski na lata. W moim przypadku było to przypomnienie, że Rosji nie podobało się przyjęcie Polski do NATO. I jak widać, do dziś Kreml nie pogodził się z obecnością wojsk USA w naszym kraju".