Gen. Zbigniew Tłok-Kosowski w pół roku awansował z pułkownika do generała dywizji - informuje "Rzeczpospolita".
To błyskawiczny awans, spotykany w warunkach wojennych, w czasie pokoju zdarza się tylko w nadzwyczajnych okolicznościach - komentuje gen. Stanisław Koziej, ekspert wojskowy oraz doradca ministra obrony Bogdana Klicha.
Wniosek o nominację na stopień generała dywizji dla gen. Tłoka- Kosowskiego podpisał 15 listopada, a więc kilka dni przed opuszczeniem stanowiska, ówczesny minister obrony Aleksander Szczygło.
To był mój ostatni wniosek o nominację generalską, ale uważam, że to bardzo dobry oficer i nie żałuję swojej decyzji - mówi były szef MON.
Uroczystość odbyła się w Pałacu Prezydenckim 17 stycznia.
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że gen. Tłok-Kosowski odebrał nominację na drugą gwiazdkę pod nieobecność w kraju ministra obrony narodowej.
Tłok-Kosowski w sierpniu dostał pierwszą gwiazdkę generalską. Kilka dni później został wyznaczony na stanowisko szefa Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych.