Być może pojedzie z nimi też były premier Leszek Miller. Politycy otrzymali zaproszenie od prokremlowskiej Fundacji na Rzecz Wolnych Wyborów.
"Do Moskwy? A po co?" - udawał zdziwienie Andrzej Lepper, gdy "Dziennik" zapytał go o planowany wyjazd do Moskwy. Po chwili przyznał jednak, że ma być obserwatorem podczas wyborów prezydenckich. Po szczegóły odesłał do rzecznika partii Mateusza Piskorskiego, który koordynuje wyjazd.
"Moja organizacja pozarządowa, Europejskie Centrum Analiz Geopolitycznych, współpracuje z rosyjską Fundacją na Rzecz Wolnych Wyborów. Zostaliśmy poproszeni o wskazanie osób, które mogłyby wziąć udział w wyborach jako obserwatorzy" - mówi rzecznik Samoobrony. Deklaruje, że wysłał zaproszenia do kilkudziesięciu osób z Europy m.in. posłów do Parlamentu Europejskiego. Piskorski podkreśla, że inicjatywa, w której uczestniczy, to tylko uzupełnienie misji obserwatorów międzynarodowych. Tyle że przedstawicieli OBWE podczas najbliższych wyborów w Rosji zabraknie. Zrezygnowali po tym, jak władze rosyjskie utrudniały im akredytację.
Wśród atutów Andrzeja Leppera Piskorski wymienia to, że jest "rozpoznawany i dobrze kojarzony w Rosji". "To fakt, jest kojarzony i chętnie obdarowywany doktoratami honoris causa, ale obraca się tam w takich kręgach, których wstydziłby się przyzwoity człowiek" - mówi Krystyna Kurczab-Redlich, wieloletnia korespondentka w Rosji. Przypomina, że Lepper jako wicemarszałek Sejmu pierwszą wizytę złożył w ambasadzie Federacji Rosyjskiej i bardzo się oburzał na dziennikarzy, którzy rządy Putina nazywali reżimem.