Jak ustalił "Dziennik" są kolejne, poważniejsze zarzuty wobec Antoniego Macierewicza.
W archiwum SKW brakuje tajnych dokumentów, z których część osobiście wypożyczył Antoni Macierewicz, kiedy jeszcze kierował tą służbą. Dotyczy to akt kilku operacji służb, m.in. o kryptonimach Grafit (sprawa mafii paliwowej) i Transfer.
Brakuje także wielu pojedynczych dokumentów wyjętych z akt personalnych, teczek pracy agentów i rozpracowań operacyjnych. Gdzie one są? Nie wiadomo. Niektóre mogły zostać wywiezione do prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego, dokąd w ostatnich dniach rządów PiS przeniosła się komisja weryfikacyjna kierowana obecnie przez Jana Olszewskiego.
Według prawników obowiązek rozliczenia się z tajnych materiałów spoczywa jednak na tym, który je wypożyczył. A to oznacza, że Macierewicz dalej będzie musiał się tłumaczyć - ocenia "Dziennik".