Na nowe pomysły ministerstwo jest otwarte. - Zapalamy zielone światło i czekamy na propozycje - mówi gazecie rzecznik MEN Joanna Dutkiewicz. A eksperci od oświaty sypią propozycjami zmian. Dyrektorzy szkół z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty (zrzesza blisko 2 tys. osób) chcą przenieść maturę na czerwiec albo lipiec.
- Matura to teraz ogromne przedsięwzięcie, szkoły muszą organizować nawet kilkanaście różnych egzaminów. Tracą na tym młodsze klasy, nie mają szans na normalną, spokojną naukę - mówi Marek Pleśniar, szef stowarzyszenia.
Swoje pomysły przekaże do MEN już w marcu wrocławskie kuratorium oświaty. Eksperci chcą, żeby rok szkolny zaczynał się nie 1 września, ale 15 sierpnia. To skróciłoby wakacje o dwa tygodnie. Uczniowie mogliby za to liczyć aż na sześć dłuższych przerw w nauce. Poza wakacjami, zimowymi feriami, przerwami z okazji świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocy byłaby jeszcze kilkunastodniowa przerwa na przełomie października i listopada oraz w kwietniu (bo wtedy dolnośląscy specjaliści proponują organizować w szkołach egzaminy, w tym maturę).
Urzędnicy ministerialni ostrożnie wypowiadają się o zmianach. Obawiają się chaosu, jaki może wywołać zmiana utartych przyzwyczajeń. Podobnie mówią specjaliści: - Zmiany szkolnego kalendarza są potrzebne - mówi Irena Dzierzgowska, minister edukacji w rządzie Jerzego Buzka. Zwraca jednak uwagę, że w Polsce 1 września automatycznie kojarzy się z początkiem nauki i ciężko byłoby to zmienić.