Zdaniem gazety, ta gigantyczna forsa mogłaby trafić do pielęgniarek, nauczycieli, głodnych dzieci, emerytów, rodzin żyjących w ubóstwie. Mogłaby zasilić państwowe szkoły i szpitale. Zamiast tego wypełni grube portfele bankowców, inwestorów giełdowych, menedżerów wielkich spółek, rekinów przemysłu i handlu. Wszystko przez to, że władza od lat troszczy się przede wszystkim o interesy biznesu, a nie ludzi żyjących z własnej pracy.
"To populizm", "Nas na to nie stać", "Skąd wziąć pieniądze?" - takie pełne oburzenia reakcje słychać z gabinetów władzy i z newsroomów neoliberalnych mediów, gdy pojawiają się jakieś żądania płacowe, np. pielęgniarek czy nauczycieli. Oczywiście nie stać nas również na dofinansowanie bezpłatnych szpitali czy szkół. Na szklankę mleka i bułkę w każdej szkole, na darmowe przedszkola, na zasiłki dla najgorzej zarabiających i zagrożonych eksmisją z mieszkań, na podwyżki emerytur i rent. Pracodawców nie stać w żadnym razie na podniesienie płacy minimalnej - odnotowuje "Trybuna".