Melodię na motywach "Warszawianki" i "Marszu Mokotowa" można usłyszeć codziennie o godz. 11.15. O tej godzinie w czasie wojny zatrzymały się wskazówki zegara. Powstańcy, którzy byli inicjatorami hejnału, marzą, by została on oficjalnym sygnałem stolicy. Już kilka tygodni temu wystąpili do Rady Warszawy, by podjęła odpowiednią uchwałę, ale nie dostali odpowiedzi.
Jednak powstańcy nie poddali się. Wczoraj Henryk Łagodzki ze zgrupowania Chrobry II spotkał się z przewodniczącą Rady Warszawy Ewą Malinowską-Grupińską (PO). "Mam do tego pomysłu pozytywne nastawienie. Już przekazałam dokumenty naszym prawnikom. Będę na ten temat rozmawiała z komisją kultury i panią prezydent. To nie jest sprawa kontrowersyjna i myślę, że uda ją się w miarę szybko załatwić" - powiedziała po spotkaniu szefowa rady.
Inicjatywa podoba się też Markowi Makuchowi szefowi klubu PiS. "To dobry pomysł, a jego koszty dla budżetu nie są duże" - uważa.
Renata Lisowska, rzecznik Krakowa, twierdzi, że hejnał jest znakomitą promocją miasta: "Nie ma lepszej. Ludzie słuchają i zadzierają głowę, by zobaczyć hejnalistę. Nie odchodzą, nawet gdy przestaje grać" - opowiada. Władze Krakowa, gdzie hejnał jest grany od 13 lutego 1838 r., chcą, by od 1 maja turyści mogli wejść (po 237 schodkach) na wieżę Kościoła Mariackiego, by z bliska zobaczyć hejnalistę.
Warszawski hejnał po raz pierwszy zabrzmiał 13 lat temu. Był grany w soboty i niedziele oraz święta. Od 11 listopada 2006 r. można go było słyszeć codziennie. W ubiegłym roku zamilkł całkowicie, bo do budżetu nie wpisano pieniędzy dla hejnalistów. Melodia powróciła w lutym ubiegłego roku - czytamy w "Życiu Warszawy".