Ujawnienie fragmentów treści raportu z audytu w TVP Urbański nazywa "zwykłym przestępstwem". - "Ten kto ujawnił dziennikarzom te materiały, złamał ustawę o uczciwej konkurencji i kodeks karny. Mnie bardziej śmieszy to, że rada nadzorcza TVP w czwartek udziela zarządowi absolutorium za fantastyczne wyniki finansowe, a w piątek pojawia się przeciek z raportu, w którym nic nie zaprzecza tym wynikom, ale pisze się, że biją Murzynów w Ameryce. Te fragmenty raportu, które upubliczniono, wybierał człowiek o takim samym profesjonaliźmie jak pani poseł PO Iwona Śledzińska- Katarasińska. Wierzę jednak w mądrość Polaków w ocenie tej sytuacji" - mówi prezes TVP.
Pytany czy TVP wydała pół miliona złotych na procesy Małgorzaty Raczyńskiej i Patrycji Koteckiej, Urbański odpowiada, że nie będzie komentował tajnego raportu, bo nie łamie prawa. - "Ale rok temu, przychodząc do TVP, powiedziałem: +Dość! Nie może być tak, że tylko ludzie TVP mogą być obiektem napaści, agresji i poniżania+. I każdej takiej osoby ta korporacja będzie bronić. Raczyńska i Kotecka nie były żadnym wyjątkiem".
Zdaniem Andrzeja Urbańskiego "amatorzy" z Platformy dążą do zniszczenia mediów publicznych i gardzą Polakami, chcąc zwolnić emerytów i rencistów z płacenia abonamentu.
Były minister w kancelarii Lecha Kaczyńskiego nie wyklucza powrotu do polityki, jeśli straci fotel prezesa TVP.