"W ścisłym kierownictwie partii zapadła już decyzja, że to właśnie Lewandowski zastąpi w Komisji Danutę Huebner po wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2009 r." - potwierdza "Dziennikowi" kilku prominetnych polityków PO. Zapewniają też, że tym razem pozycja polskiego komisarza ma podkreślać naszą pozycję w Unii.
"Na pewno nie chodzi nam o komisarza do spraw wielojęzyczności lub o jakiś inny mało ważny resort" - mówi gazecie polityk partii Donalda Tuska. Sam Lewandowski nie chce rozmawiać na temat swej kandydatury. "Za wcześnie na takie dyskusje" - ucina pytania.
Za powodzenie negocjacji, by to Polak objął kluczowe unijne ministerstwo, odpowiada osobiście minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
Jak ustalił "Dziennik", misja Sikorskiego nie ograniczy się tylko do walki o stanowisko komisarza. Nasze aspiracje są bowiem o wiele większe. Plan maksimum zakłada, że docelowo priorytetem polskiej dyplomacji jest zapewnienie Polakowi jednego z czterech najwyższych stanowisk w Unii. Chodzi o szefa Komisji Europejskiej, przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, szefa unijnej dyplomacji lub prezydenta Unii.
Te dwa ostatnie stanowiska powstaną jednak dopiero po wejściu w życie traktatu z Lizbony.
"Zrobimy wszystko, by przedstawiciele Polski objęli jak najwięcej ważnych funkcji w Unii" - zapowiada "Dziennikowi" poseł Jarosław Gowin z zarządu Platformy Obywatelskiej. Nieoficjalnie jednak kierownictwo partii Tuska przyznaje, że na stanowiska ministra spraw zagranicznych i prezydenta Unii nie mamy dziś większych szans.