- "Ja odpowiem panu Zybertowiczowi - mówi Wałęsa. - Gdyby pan był na moim miejscu w tamtych warunkach, to pewnie byłby pan agentem +Bolkiem+. Tylko że ja nie jestem Zybertowiczem i +Bolkiem+ nie byłem, co udowodnię".
Według Wałęsy "Kaczyńscy chcą zniszczyć nasze zwycięstwo, bo sami nie zdążyli wziąć w nim udziału. Oni w pierwszej +Solidarności+ nie odgrywali czołowych ról. Może z tchórzostwa albo z braku chęci do walki. A może po prostu się zagapili, uznali, że jeszcze teraz nie uda się wygrać, i czekali na następne rozdanie. A potem było już za późno, zauważyli, że majątek oddany, stanowiska rozdzielone. To krzyczą: jest zdrada, agenci, róbmy nową rewolucję z nami na czele".
- "Życie jest takie, że aktywni i bystrzejsi zawsze będą na czele. A ci z tyłu zawsze będą mieli pretensje do garbatego, że ma proste dzieci. Ja walczyłem jak potrafiłem, podkreśla Wałęsa i dodaje: - proszę pokazać jaka była ich walka. Dlaczego oni nie mają teczek? Bo bezpieka miała ich gdzieś. A ludzie aktywni mają teczki. Ci, co nie walczyli, nie mają nic, a teraz udają bohaterów, że są czyści. Czysty jesteś, bo byłeś tchórzem".
Zdaniem Wałęsy już dawno należało wszcząć procedurę odwołania Lecha Kaczyńskiego ze stanowiska prezydenta. - "Polska to nie prywatne ranczo Kaczyńskich. Ale wszystko powinno odbyć się formalnie. Wszystko trzeba udowodnić i dać im szansę obrony. Bo przecież walczyliśmy o demokrację".