Piraci drogowi płacą… i jadą dalej

Piraci drogowi płacą… i jadą dalej

Dodano:   /  Zmieniono: 
Posłowie chcą zlikwidować możliwość zmniejszenia liczby punktów karnych za piracką jazdę na specjalnych kursach. Obecnie takie szkolenia przeżywają oblężenie - pisze "Metro".
Wojewódzkie ośrodki ruchu drogowego nie nadążają z wyznaczaniem kolejnych terminów szkoleń dla kierowców, którzy mają koncie zbyt dużo punktów karnych. Dzięki kursowi - za mniej więcej 250 zł - można ich liczbę zmniejszyć o sześć. Warto, bo po przekroczeniu 24 punktów traci się prawo jazdy.

Pomorski Ośrodek Ruchu Drogowego trzy lata temu szkolił kierowców raz w miesiącu. Dzisiaj co tydzień na sześciogodzinnym wykładzie stawia się 30 kierowców. Rekordy bije Warszawa, która kursy organizuje trzy razy w tygodniu. Warszawski WORD przeszkolił w 2007 r. ponad 2,5 tysiąca osób. W pierwszym półroczu br. już ponad 1,8 tys.

Sześciogodzinne szkolenia robią wrażenie. Grozę budzi film, na którym rozpędzony samochód wypada z drogi na osiedlu i masakruje małe dziecko. Albo zdjęcie ciała kierowcy, który jechał tak szybko, że po wypadku został mu tylko fragment twarzy i jedno oko. - Wybrałam tak drastyczną formę, bo kierowcom brakuje wyobraźni. Ale to nie zawsze pomaga, niektórych widzę po kilka razy. Uważają, że jeżdżą idealnie, a przepisy tylko ograniczają ich wolność - mówi Agata Bronikowska, psycholog z Pracowni Psychologii "Anima", która od dziewięciu lat prowadzi szkolenia w warszawskim WORD.

W projekcie posłów (już leży w Sejmie), zapisano m.in., że za przekroczenie prędkości w mieście o ponad 50 km/godz. grozić będzie 1 tys. zł kary. W przypadku, kiedy nie uda się ustalić, kto prowadził, karę zapłaci właściciel. Znikną punkty karne za prędkość (choć pozostaną za pozostałe wykroczenia).

- Podobne rozwiązania kilka lat temu wprowadziła Francja - mówi Alvin Gajadhur z Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego. W trzy lata liczba zabitych na drogach spadła tam prawie o połowę z ok. 7 tys. W Polsce liczba zabitych - ok. 5,5 tys. osób rocznie - utrzymuje się niemal na tym samym poziomie - podaje "Metro".