11,987 - to liczba strajków jakie odnotowano w Polsce tylko w I półroczu br. Wzięło w nich udział niemal 197 tys. osób, informuje "Puls Biznesu" i dodaje, że w ciągu roku liczba protestów skoczyła siedmiokrotnie. Najczęściej protestowano w oświacie.
Dla porównania: w całym 2005 r. Główny Urząd Statystyczny zarejestrował 8 strajków, przy czym strajk - w rozumieniu tej instytucji - to przynajmniej jednogodzinne powstrzymanie się pracowników od wykonywania pracy.
W tym roku każdy ze 196,7 tys. strajkujących przerwał pracę przeciętnie na 7 godzin, dlatego łącznie zakłady pracy straciły ponad 1,36 mln godzin pracy.
Dziwić może fakt, że nastroje społeczne są najgorętsze akurat teraz, gdy gospodarka rozwija się w szybkim tempie. W 2007 r. PKB wzrósł o 6,6 proc., co było najwyższą dynamiką od 10 lat. Pierwsze dwa kwartały 2008 r. były niewiele gorsze; gospodarka rosła w tempie 6,1 proc. i 5,8 proc.
Ekonomiści wyjaśniają, że rosnąca liczba strajków w okresie dobrej koniunktury to paradoks tylko pozorny. Pracownikom łatwiej jest protestować w sytuacji gdy ich firmom często brakuje rąk do pracy, a im samym nie sprawia już takich trudności jak 5 lat temu znalezienie zajęcia w innym zakładzie.
W tym roku każdy ze 196,7 tys. strajkujących przerwał pracę przeciętnie na 7 godzin, dlatego łącznie zakłady pracy straciły ponad 1,36 mln godzin pracy.
Dziwić może fakt, że nastroje społeczne są najgorętsze akurat teraz, gdy gospodarka rozwija się w szybkim tempie. W 2007 r. PKB wzrósł o 6,6 proc., co było najwyższą dynamiką od 10 lat. Pierwsze dwa kwartały 2008 r. były niewiele gorsze; gospodarka rosła w tempie 6,1 proc. i 5,8 proc.
Ekonomiści wyjaśniają, że rosnąca liczba strajków w okresie dobrej koniunktury to paradoks tylko pozorny. Pracownikom łatwiej jest protestować w sytuacji gdy ich firmom często brakuje rąk do pracy, a im samym nie sprawia już takich trudności jak 5 lat temu znalezienie zajęcia w innym zakładzie.