Stanisław Gomułka: - Pochwalam takie bardziej precyzyjne stanowisko premiera w sprawie daty przyjęcia euro, bo to pomaga kształtować politykę makroekoniczną. Tyle że podany termin jest nierealistyczny. Może premier chciał powiedzieć, że zależy mu na jak najszybszym przyjęciu unijnej waluty, by mobilizować nas do działania? Polscy politycy czasem mówią, rzeczy, o których z góry wiadomo , że są niemożliwe do realizacji.
Dlaczego akurat ten termin jest nierealny?
- Musimy pamiętać, że przed wejściem do strefy euro musimy przynajmniej przez dwa lata być w tzw. strefie ERM 2, czyli poczekalni. W tym czasie złoty musi mieć stabilny kurs i musimy go kursu bronić nawet interwencjami na rynku walutowym. Ale to tylko jeden warunek. Bo przynajmniej rok przed wejściem musimy spełnić inne kryteria , inflacyjne, stóp procentowych i fiskalne.
Jaki moment dla Polski jest najbardziej korzystny, by wprowadzić euro?
- Trzeba to zrobić jak najszybciej. Polska już przegapiała ostatnie trzy lata. Bo już spełnialiśmy te kryteria i mogliśmy wejść jak Słowacja, ale poprzedni rząd miał inną politykę w tej sprawie i tej szansy już nie ma. A teraz mamy problem za wysokiej inflacji i za wysokich stóp procentowych.
Możemy inflację tak zbić do 2011 r., by móc spełnić kryteria?
- To trudne, ale możliwe. Tyle że jak mówiłem to tylko jeden z warunków. Jeśli spełnilibyśmy wszystkie, to dopiero w połowie 2011 r. byłaby decyzja Unii, że wchodzimy do strefy euro od początku 2012. To moim zdaniem najwcześniejszy termin.