Jak dotąd kryzys finansowy nie spowodował poważnych zawirowań w gospodarce nowych państwach członkowskich Unii z Europy Środkowej i Wschodniej, pisze dziennik „New York Times”.
Mimo że w Polsce, Czechach, Słowacji, Słowenii i Estonii spadają wydatki konsumpcyjne i maleje tempo wzrostu gospodarczego, analitycy twierdzą, że nie jest to powiązane z szalejącym w Europie Zachodniej kryzysem finansowym.
„To niesamowite w jak niewielkim stopniu kryzys wpłynął na ten region," dziwi się Eric Berglöf z Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju (EBOR), który powstał w 1991 roku by wspierać państwa Europy Środkowej i Wschodniej we wprowadzaniu gospodarki rynkowej.
Większość państw regionu otworzyła swoje instytucje finansowe na zagraniczne banki w okresie przygotowań do członkowstwa w Unii Europejskiej i wówczas znacznie wzmocniła procesy regulacyjne i nadzór w sektorze bankowości, co procentuje w okresie obecnego kryzysu.
„Wiele zachodnich banków zaczęło pożyczać Europie Wschodniej. Ogólnie rzecz biorąc były w niewielkim stopniu narażone na instrumenty kredytowe typu subprime, które stały się przyczyną upadku amerykańskich banków" – powiedział Berglöf i ostrzegł, że „gdyby banki zagraniczne funkcjonujące w tych krajach znalazły się w tarapatach, wówczas byłby powód do zmartwień."
Niektóre zagraniczne banki, które wykupiły udziały w bankach w Europie Wschodniej, takie jak UniCredit of Italy, teraz borykają się z poważnymi problemami płynności u siebie. „Jak dotąd problemy UniCredit nie przeniosły się na Polskę", powiedział Maciej Krzak, szef zespołu makroekonomicznego Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych w Warszawie.
„Banki w Polsce są niezwykle wydajne, ponieważ skupiły się na udzielaniu pożyczek i miały surowe wymagania kredytowe," powiedział Krzak. „Banki te nie zostały dotknięte całym bałaganem związanym z kredytami typu subprime."
Kolejną zaletą dla systemu finansowego w krajach Europy Wschodniej okazały się małe i słabo rozwinięte giełdy. „Wpływ światowej gospodarki na te giełdy jest relatywnie mały," powiedział Wasilij Astrov, specjalista w Vienna Institute for International Economic Studies.
Gazeta zaznacza, że wzrost gospodarczy i wydatki konsumenckie spadają w całym regionie w wyniku działania czynników wewnętrznych i są to, między innymi, wyższe stopy procentowe, inflacja i wysiłki poczynione, by zmniejszyć deficyt budżetowy.
W Polsce inflacja i wysokie stopy procentowe sprawiły, że złoty wzmocnił się w stosunku do dolara i euro. Wskutek tego eksport, który był kołem zamachowym polskiej gospodarki, zwolnił. PKB w tym roku ma spaść z obecnych 7 do 6 procent w 2007. EBOR przewiduje, że tegoroczny wzrost gospodarczy w regionie wyniesie średnio 4,7 procent w porównaniu do 5,9 w roku ubiegłym.
„To niesamowite w jak niewielkim stopniu kryzys wpłynął na ten region," dziwi się Eric Berglöf z Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju (EBOR), który powstał w 1991 roku by wspierać państwa Europy Środkowej i Wschodniej we wprowadzaniu gospodarki rynkowej.
Większość państw regionu otworzyła swoje instytucje finansowe na zagraniczne banki w okresie przygotowań do członkowstwa w Unii Europejskiej i wówczas znacznie wzmocniła procesy regulacyjne i nadzór w sektorze bankowości, co procentuje w okresie obecnego kryzysu.
„Wiele zachodnich banków zaczęło pożyczać Europie Wschodniej. Ogólnie rzecz biorąc były w niewielkim stopniu narażone na instrumenty kredytowe typu subprime, które stały się przyczyną upadku amerykańskich banków" – powiedział Berglöf i ostrzegł, że „gdyby banki zagraniczne funkcjonujące w tych krajach znalazły się w tarapatach, wówczas byłby powód do zmartwień."
Niektóre zagraniczne banki, które wykupiły udziały w bankach w Europie Wschodniej, takie jak UniCredit of Italy, teraz borykają się z poważnymi problemami płynności u siebie. „Jak dotąd problemy UniCredit nie przeniosły się na Polskę", powiedział Maciej Krzak, szef zespołu makroekonomicznego Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych w Warszawie.
„Banki w Polsce są niezwykle wydajne, ponieważ skupiły się na udzielaniu pożyczek i miały surowe wymagania kredytowe," powiedział Krzak. „Banki te nie zostały dotknięte całym bałaganem związanym z kredytami typu subprime."
Kolejną zaletą dla systemu finansowego w krajach Europy Wschodniej okazały się małe i słabo rozwinięte giełdy. „Wpływ światowej gospodarki na te giełdy jest relatywnie mały," powiedział Wasilij Astrov, specjalista w Vienna Institute for International Economic Studies.
Gazeta zaznacza, że wzrost gospodarczy i wydatki konsumenckie spadają w całym regionie w wyniku działania czynników wewnętrznych i są to, między innymi, wyższe stopy procentowe, inflacja i wysiłki poczynione, by zmniejszyć deficyt budżetowy.
W Polsce inflacja i wysokie stopy procentowe sprawiły, że złoty wzmocnił się w stosunku do dolara i euro. Wskutek tego eksport, który był kołem zamachowym polskiej gospodarki, zwolnił. PKB w tym roku ma spaść z obecnych 7 do 6 procent w 2007. EBOR przewiduje, że tegoroczny wzrost gospodarczy w regionie wyniesie średnio 4,7 procent w porównaniu do 5,9 w roku ubiegłym.