Aleksander Lichocki, były szef kontrwywiadu wojskowego PRL, który jako podejrzany w rzekomej aferze korupcyjnej w Komisji Weryfikacyjnej WSI od kilku miesięcy przebywa w areszcie śledczym, oficjalnie odmawia składania zeznań - pisze "Nasz Dziennik".
Według gazety niewykluczone jednak, że oskarżenie o współudział w domniemanej korupcji to dla byłego funkcjonariusza WSI wybór mniejszego zła. W kręgach służb specjalnych mówi się, że Lichocki miał być podejrzewany przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego o współpracę z rosyjskim wywiadem.
Według informatorów "Naszego Dziennika", przesłuchiwany w prokuraturze przed kilkunastoma dniami poseł Paweł Graś (PO) miał powiedzieć, iż o związkach Lichockiego z rosyjskimi służbami usłyszał od marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego.
Pytany o to samo Krzysztof Bondaryk, szef ABW, w prokuraturze zasłonił się tajemnicą państwową. Zdaniem członków Komisji ds. Służb Specjalnych, trzeba zbadać, czy Lichockiego podejrzewano o szpiegostwo i czy został wykorzystany do gry przeciw Komisji Weryfikacyjnej WSI - zaznacza "Nasz Dziennik".
Według informatorów "Naszego Dziennika", przesłuchiwany w prokuraturze przed kilkunastoma dniami poseł Paweł Graś (PO) miał powiedzieć, iż o związkach Lichockiego z rosyjskimi służbami usłyszał od marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego.
Pytany o to samo Krzysztof Bondaryk, szef ABW, w prokuraturze zasłonił się tajemnicą państwową. Zdaniem członków Komisji ds. Służb Specjalnych, trzeba zbadać, czy Lichockiego podejrzewano o szpiegostwo i czy został wykorzystany do gry przeciw Komisji Weryfikacyjnej WSI - zaznacza "Nasz Dziennik".