Od tygodni Rosja ostrzegała, że jeśli Ukraina nie spłaci zaległych 2 mld dolarów za dostawy gazu w 2008 roku i nie zgodzi się na nowe ceny w 2009 to odetnie jej dostawy.
By przekonać o swoich moralnych prawach na taki krok Moskwa oświadczyła, że Kijów odrzucił propozycję cen o połowę niższych niż rynkowe. Rosja ostrzegła też Ukrainę, by nie zmniejszała dostaw przeznaczonych dla krajów zachodnich. Zwiększyła nawet ilość gazu przesyłanego przez Ukrainę, by zyskać pewność, że tak się nie stanie - przekonuje brytyjski dziennik.
Gazeta zauważa, że w związku ze światowym kryzysem rosyjski koncern Gazprom ma kłopoty finansowe. Jego długi sięgają 50 mld dolarów co jest prawie równoznaczne z długami Indii, Chin i Bazylii wziętymi razem. Według "Guardiana" trudno stwierdzić czyja sytuacja jest gorsza - Ukrainy czy Gazpromu.
Jeśli nadchodzący rok będzie ciężki dla gospodarki rosyjskiej to będzie jeszcze cięższy dla ukraińskiej, której nie stać nawet na ceny gazu niższe niż rynkowe. Pomimo wszystkich prób Zachodu by rozdzielić gospodarki obu krajów - one potrzebują się nawzajem. Im wcześniej do ich wzajemnych relacji wróci pragmatyzm tym lepiej - uważa "Guardian".