Unia Europejska z opóźnieniem uświadamia sobie, że rosyjsko-ukraiński konflikt gazowy jest czymś więcej niż tylko dwustronnym problemem Moskwy i Kijowa, pisze „Financial Times”. Chociaż Bruksela wciąż wolałaby, żeby obie strony same rozwiązały konflikt, to zaczęła rozważać też „skrajną opcję” trójstronnego szczytu Unia-Rosja-Ukraina – czytamy w komentarzu redakcyjnym.
Zakłócenia w dostawach rosyjskiego gazu dotknęły kraje Europy Środkowej do tego stopnia, że Słowacja ogłosiła stan wyjątkowy w swojej gospodarce. „Jeśli to nie jest kryzys energetyczny w Unii to co nim jest?", pyta „Financial Times”.
Unia ociąga się z reakcją, aby nie irytować Moskwy, która chce mieć wolne ręce, by nękać Kijów. Jednak obecnie w sytuacji, gdy nawet przyjazne Rosji Niemcy odczuwają zmniejszenie dostaw gazu priorytety powinny się zmienić, nie tylko w Berlinie, uważa brytyjski dziennik i proponuje:
Po pierwsze dla Rosji musi stać się jasne, że konflikt gazowy może doprowadzić do pogorszenia się jej stosunków z Unią. Gazprom, który jest największym dostawcą gazu do Europy nie ma w ręku wszystkich atutów: tak jak Europa jest zależna od dostaw rosyjskiego gazu, tak zyski Gazpromu zależą od Europy. Co więcej z powodu spadku cen ropy, ceny gazu w tym roku też prawdopodobnie spadną. A Gazprom przeżywa kłopoty finansowe z powodu swoich olbrzymich planów inwestycyjnych. Przyszłość firmy zależy od bliskiej współpracy Unii i Rosji.
Po drugie Ukraina musi uświadomić obie, że jej wewnętrzne spory polityczne pomogły wzniecić konflikt gazowy, dając Rosji okazję do ingerowania w te spory.
Po trzecie Bruksela musi naciskać na obie strony, by wprowadziły w życie uzgodnione w ubiegłym roku plany przejrzystych umów, w których cena gazu związana jest z ceną ropy, tak jak ma to miejsce w przypadku unijnych klientów Gazpromu. Jeśli będzie się to wiązało z wyższymi cenami Ukraina musi to przełknąć – to cena za większą niezależność od Rosji.
Na koniec Unia Europejska powinna działać bardziej solidarnie, jeśli chodzi o bezpieczeństwo energetyczne. Dopóki duże kraje jak Niemcy mają bliskie relacje dwustronne z Rosją, małe kraje będą czuły się zagrożone. Nie ma potrzeby tworzenia europejskiego kartelu, ale silna współpraca w ramach UE będzie dla Gazpromu sygnałem, że Unia mówi w imieniu wszystkich swoich członków – uważa „Financial Times".
PAP
Unia ociąga się z reakcją, aby nie irytować Moskwy, która chce mieć wolne ręce, by nękać Kijów. Jednak obecnie w sytuacji, gdy nawet przyjazne Rosji Niemcy odczuwają zmniejszenie dostaw gazu priorytety powinny się zmienić, nie tylko w Berlinie, uważa brytyjski dziennik i proponuje:
Po pierwsze dla Rosji musi stać się jasne, że konflikt gazowy może doprowadzić do pogorszenia się jej stosunków z Unią. Gazprom, który jest największym dostawcą gazu do Europy nie ma w ręku wszystkich atutów: tak jak Europa jest zależna od dostaw rosyjskiego gazu, tak zyski Gazpromu zależą od Europy. Co więcej z powodu spadku cen ropy, ceny gazu w tym roku też prawdopodobnie spadną. A Gazprom przeżywa kłopoty finansowe z powodu swoich olbrzymich planów inwestycyjnych. Przyszłość firmy zależy od bliskiej współpracy Unii i Rosji.
Po drugie Ukraina musi uświadomić obie, że jej wewnętrzne spory polityczne pomogły wzniecić konflikt gazowy, dając Rosji okazję do ingerowania w te spory.
Po trzecie Bruksela musi naciskać na obie strony, by wprowadziły w życie uzgodnione w ubiegłym roku plany przejrzystych umów, w których cena gazu związana jest z ceną ropy, tak jak ma to miejsce w przypadku unijnych klientów Gazpromu. Jeśli będzie się to wiązało z wyższymi cenami Ukraina musi to przełknąć – to cena za większą niezależność od Rosji.
Na koniec Unia Europejska powinna działać bardziej solidarnie, jeśli chodzi o bezpieczeństwo energetyczne. Dopóki duże kraje jak Niemcy mają bliskie relacje dwustronne z Rosją, małe kraje będą czuły się zagrożone. Nie ma potrzeby tworzenia europejskiego kartelu, ale silna współpraca w ramach UE będzie dla Gazpromu sygnałem, że Unia mówi w imieniu wszystkich swoich członków – uważa „Financial Times".
PAP