Na 14 lutego przewidziane jest spotkanie prezydentów Polski i Ukrainy. Wiktor Juszczenko chce w ten sposób uzyskać poparcie Lecha Kaczyńskiego w konflikcie z Rosją, donosi „Izwestia”.
Strona ukraińska pragnie nastawić polskie władze przeciwko Rosji. Po stronie Kijowa jednoznacznie opowiedział się tylko prezydent Kaczyński. Rząd Donalda Tuska na razie nie ustalił spójnego stanowiska. Kaczyński od dawna jest znany ze swojej antyrosyjskiej retoryki i wielkiej przyjaźni z Juszczenką. Prawdopodobnie doskonale zdaje sobie sprawę, że w konflikcie rację ma Rosja. Woli jednak popierać ukraińskie władze, które okradają całą Europę i Rosję. Gazeta wyraża nadzieję, że Bruksela nie poprze Kijowa w sporze gazowym. Kraje Europy Zachodniej w przeciwieństwie do Polski i krajów nadbałtyckich nie są aż tak antyrosyjskie.
Juszczenko wywołał gazową wojnę z Rosją, aby pogrążyć swoją konkurentkę, Julię Tymoszenko. Widząc, że sytuacja jest beznadziejna postanowił szukać poparcia u polskiego prezydenta. Na szczęście nad Wisłą ważniejszą rolę pełni rząd, a nie głowa państwa.
Dziennik ma nadzieję, że Polska nie stanie w konflikcie po stronie Ukrainy. Jeśli władze w Warszawie nie poprą Kijowa w jego bandyckich działaniach, stosunki z Rosją ulegną znacznej poprawie.
kr
Juszczenko wywołał gazową wojnę z Rosją, aby pogrążyć swoją konkurentkę, Julię Tymoszenko. Widząc, że sytuacja jest beznadziejna postanowił szukać poparcia u polskiego prezydenta. Na szczęście nad Wisłą ważniejszą rolę pełni rząd, a nie głowa państwa.
Dziennik ma nadzieję, że Polska nie stanie w konflikcie po stronie Ukrainy. Jeśli władze w Warszawie nie poprą Kijowa w jego bandyckich działaniach, stosunki z Rosją ulegną znacznej poprawie.
kr