Globalny kryzys finansowy sprawił, że znika bogactwo i polityczne wpływy niegdyś wszechmocnych rosyjskich oligarchów. Wczorajsi królowie muszą dzisiaj błagać Kreml o pożyczki, pisze „Der Spiegel”.
Po 10 latach boomu i wzroście PKB na poziomie 7 procent, największemu krajowi na świecie grozi upadek gospodarczy, pisze „Der Spiegel".
Jeśli chodzi o pomysły na wydawanie pieniędzy, oligarchowie zawsze byli niedoścignieni. Na przykład bankier i kolekcjoner sztuki Piotr Awen wyposażył swoją willę w Anglii w schron przeciwatomowy. Pod koniec 2006 roku finansista Suleiman Kerimow skasował w Nicei niebotycznie drogie Ferrari Enzo. Z kolei Roman Abramowicz konkurował z arabskimi książętami o to, kto wybuduje najdłuższy jacht na świecie. Poza tym zainwestował niewiarygodną kwotę 600 milionów euro w angielską drużynę Chelsea.
Tego typu ekstrawaganckie osobowości były siłą napędową rosyjskiej gospodarki po upadku komunizmu. Ci oligarchowie, którzy byli pozbawieni skrupułów doili niewydolne firmy ile się dało, inni restrukturyzowali stare sowieckie zakłady. To oligarchowie przywieźli do Rosji międzynarodowe sposoby zarządzania i nowoczesne technologie, oraz zainicjowali ekspansję rosyjskich firm na zachodzie.
Jednak wygląda na to, że cudowne lata dobiegły końca. Magazyn Forbes szacuje, że 25 najbogatszych Rosjan straciło w sumie prawie 180 miliardów euro wskutek ostatniego kryzysu. Abramowicz, który zainwestował w holding Evraz, stracił ogromną kwotę na londyńskiej giełdzie, kiedy wartość koncernu spadła z 28 miliardów euro do zaledwie 3,2 miliardów euro.
Szacuje się, że całkowita wartość długów, którymi obciążone są duże rosyjskie firmy i banki wynosi 360 miliardów euro.
Rosyjscy oligarchowie zmuszeni są polegać na pomocy rządowej. Miłośnik jachtów Abramowicz otrzymał 1,4 miliardy euro, a aluminiowy car Oleg Deripaska, który był niegdyś najbogatszy z najbogatszych, znalazłby się na granicy bankructwa, gdyby nie dostał 3,5 miliardów pożyczki od rządu.
Jeśli chodzi o pomysły na wydawanie pieniędzy, oligarchowie zawsze byli niedoścignieni. Na przykład bankier i kolekcjoner sztuki Piotr Awen wyposażył swoją willę w Anglii w schron przeciwatomowy. Pod koniec 2006 roku finansista Suleiman Kerimow skasował w Nicei niebotycznie drogie Ferrari Enzo. Z kolei Roman Abramowicz konkurował z arabskimi książętami o to, kto wybuduje najdłuższy jacht na świecie. Poza tym zainwestował niewiarygodną kwotę 600 milionów euro w angielską drużynę Chelsea.
Tego typu ekstrawaganckie osobowości były siłą napędową rosyjskiej gospodarki po upadku komunizmu. Ci oligarchowie, którzy byli pozbawieni skrupułów doili niewydolne firmy ile się dało, inni restrukturyzowali stare sowieckie zakłady. To oligarchowie przywieźli do Rosji międzynarodowe sposoby zarządzania i nowoczesne technologie, oraz zainicjowali ekspansję rosyjskich firm na zachodzie.
Jednak wygląda na to, że cudowne lata dobiegły końca. Magazyn Forbes szacuje, że 25 najbogatszych Rosjan straciło w sumie prawie 180 miliardów euro wskutek ostatniego kryzysu. Abramowicz, który zainwestował w holding Evraz, stracił ogromną kwotę na londyńskiej giełdzie, kiedy wartość koncernu spadła z 28 miliardów euro do zaledwie 3,2 miliardów euro.
Szacuje się, że całkowita wartość długów, którymi obciążone są duże rosyjskie firmy i banki wynosi 360 miliardów euro.
Rosyjscy oligarchowie zmuszeni są polegać na pomocy rządowej. Miłośnik jachtów Abramowicz otrzymał 1,4 miliardy euro, a aluminiowy car Oleg Deripaska, który był niegdyś najbogatszy z najbogatszych, znalazłby się na granicy bankructwa, gdyby nie dostał 3,5 miliardów pożyczki od rządu.