W czasie przemówienia na Forum Ekonomicznym w Davos premier Putin uderzył w pojednawczy ton w stosunku do Zachodu. Dał do zrozumienia, że dobrze życzy administracji Obamy i nawoływał do współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa energetycznego, gospodarki, a nawet rozbrojeń, pisze „International Herald Tribune”.
Putin przedstawił obraz Rosji jako wiarygodnego partnera w dziedzinie energii, handlu i polityki w obliczu globalnego kryzysu gospodarczego.
Dziennik pisze, że kryzys finansowy to poważny cios dla pewności siebie Rosji. „Kiedy niesłychanie wysokie ceny ropy pomagały napełniać skarbiec narodowy, a głodni zysków zachodni inwestorzy oferowali tanie kredyty, Kremlowi łatwiej było uderzać w dumny, antyzachodni ton i podkreślać swoją nowonarodzoną władzę po dekadzie osłabienia po upadku Związku Radzieckiego".
Przemówienia Putina ze zniecierpliwieniem wyczekiwali ci, którzy chcieli się przekonać, czy kryzys sprawi, że Rosja jeszcze bardziej oddali się od Zachodu, czy raczej otworzy się na bardziej kooperatywną współpracę.
Jeszcze w grudniu Putin nie szczędził ostrych słów Stanom Zjednoczonym, które obwiniał za doprowadzenie do globalnego kryzysu. Jednak w środę obrał inny ton. Premier Rosji powiedział, że nie będzie wnikał, kto jest odpowiedzialny za kryzys i mówił w zamian o „wspólnych interesach" i „wspólnych zależnościach".
Niektórzy rosyjscy obserwatorzy w Davos stwierdzili, że zależność Moskwy od Zachodu wzięła górę nad dumą narodową.
Dziennik zauważa, że produkcja przemysłowa w Rosji gwałtownie spadła, rubel traci grunt w coraz większym tempie, giełda odnotowuje spadki. Nawet rezerwy walutowe, które przez długi okres czasu stanowiły symbol odradzającej się władzy, kurczą się w miarę jak rząd broni rubla.
Co jakiś czas w przemówieniu Putin przybierał ostrzejszy ton. Wyliczając ostatnie konflikty, które obnażyły słabość globalnego systemu rządzenia, wymienił atak gruziński na równi z atakiem terrorystycznym w Bombaju i wojną w Gazie.
Nawiązując do Ukrainy, której nie wymienił z imienia, podkreślił znaczenie dywersyfikacji szlaków tranzytowych do przesyłu gazu jako podstawy bezpieczeństwa energetycznego w ciągu nadchodzących lat.
Jednak dla rosyjskich elit obecnych w Davos werdykt wydawał się jednomyślny: kryzys pokazał zależność Rosji od Zachodu.
Zachód również potrzebuje Rosji, podkreśla dziennik. Poza zależnością pod względem eksportu energii – dla Unii Europejskiej Rosja jest dostawcą gazu numer jeden – zachodnie rządy potrzebują współpracy dyplomatycznej z Rosją. Jako stały członek Rady Bezpieczeństwa ONZ Moskwa odgrywa kluczową rolę w wielu pilnych , ale przeciągających się kwestiach od Iranu, poprzez Bliski Wschód, aż po przyszłość NATO.
im
Dziennik pisze, że kryzys finansowy to poważny cios dla pewności siebie Rosji. „Kiedy niesłychanie wysokie ceny ropy pomagały napełniać skarbiec narodowy, a głodni zysków zachodni inwestorzy oferowali tanie kredyty, Kremlowi łatwiej było uderzać w dumny, antyzachodni ton i podkreślać swoją nowonarodzoną władzę po dekadzie osłabienia po upadku Związku Radzieckiego".
Przemówienia Putina ze zniecierpliwieniem wyczekiwali ci, którzy chcieli się przekonać, czy kryzys sprawi, że Rosja jeszcze bardziej oddali się od Zachodu, czy raczej otworzy się na bardziej kooperatywną współpracę.
Jeszcze w grudniu Putin nie szczędził ostrych słów Stanom Zjednoczonym, które obwiniał za doprowadzenie do globalnego kryzysu. Jednak w środę obrał inny ton. Premier Rosji powiedział, że nie będzie wnikał, kto jest odpowiedzialny za kryzys i mówił w zamian o „wspólnych interesach" i „wspólnych zależnościach".
Niektórzy rosyjscy obserwatorzy w Davos stwierdzili, że zależność Moskwy od Zachodu wzięła górę nad dumą narodową.
Dziennik zauważa, że produkcja przemysłowa w Rosji gwałtownie spadła, rubel traci grunt w coraz większym tempie, giełda odnotowuje spadki. Nawet rezerwy walutowe, które przez długi okres czasu stanowiły symbol odradzającej się władzy, kurczą się w miarę jak rząd broni rubla.
Co jakiś czas w przemówieniu Putin przybierał ostrzejszy ton. Wyliczając ostatnie konflikty, które obnażyły słabość globalnego systemu rządzenia, wymienił atak gruziński na równi z atakiem terrorystycznym w Bombaju i wojną w Gazie.
Nawiązując do Ukrainy, której nie wymienił z imienia, podkreślił znaczenie dywersyfikacji szlaków tranzytowych do przesyłu gazu jako podstawy bezpieczeństwa energetycznego w ciągu nadchodzących lat.
Jednak dla rosyjskich elit obecnych w Davos werdykt wydawał się jednomyślny: kryzys pokazał zależność Rosji od Zachodu.
Zachód również potrzebuje Rosji, podkreśla dziennik. Poza zależnością pod względem eksportu energii – dla Unii Europejskiej Rosja jest dostawcą gazu numer jeden – zachodnie rządy potrzebują współpracy dyplomatycznej z Rosją. Jako stały członek Rady Bezpieczeństwa ONZ Moskwa odgrywa kluczową rolę w wielu pilnych , ale przeciągających się kwestiach od Iranu, poprzez Bliski Wschód, aż po przyszłość NATO.
im