Kobieta z Kalifornii, która na początku tygodnia urodziła ośmioraczki, ma już sześcioro starszych dzieci, w tym bliźniaki – napisał „Los Angeles Times”.
Gazeta skontaktowała się z matką kobiety i babcią gromadki, Angelą Suleman. Choć świeżo upieczona mama prosiła lekarzy o dyskrecję, amerykańskim mediom udało się dotrzeć do członków jej rodziny. Wkrótce przed domem w Whittier, niedaleko Los Angeles, zaczęli czatować dziennikarze.
Rozmówczyni gazety powiedziała, że wychowanie 14 dzieci będzie dużym wyzwaniem, tym bardziej, że ich ojciec wkrótce wraca do Iraku, gdzie jest na kontrakcie. Dobra wiadomość jest taka, że wszystkie noworodki wydają się zdrowe – zaznaczyła Suleman.
Agencja Associated Press rozmawiała też z mężczyzną, przedstawiającym się jako dziadek maluchów. Towarzyszyło mu dwoje dzieci w wieku 6 i 7 lat, które twierdziły, że są podekscytowane z powodu ośmiu nowych sióstr i braci.
Mężczyzna ostrzegł, że po wypisaniu dzieci ze szpitala media nie będą miały dostępu do rodziny. „Mamy duży dom, nie tutaj, ale gdzie indziej. Nigdy się nie dowiecie gdzie" – oświadczył.
Lekarze ze szpitala w Bellflower, gdzie kobieta rodziła, mówią, że siedmioro dzieci oddycha samodzielnie, a jedno ma tlen podawany przez nos. Dzieci są karmione przez sondę. Prawdopodobnie najbliższych kilka tygodni spędzą w szpitalu.
Dzieci – sześciu chłopców i dwie dziewczynki, przyszły na świat przez cesarskie cięcie w poniedziałek, na dziewięć tygodni przed terminem. Przy porodzie, który trwał zaledwie pięć minut, asystował 46-osobowy zespół lekarzy i pielęgniarek. Po urodzeniu dzieci ważyły od niecałego 0,5 kilograma do 1,36 kg.
Po raz ostatni żywe ośmioraczki urodziły się w Stanach Zjednoczonych w 1998 roku w Houston. Jedno z dzieci zmarło tydzień później.
PAP
Rozmówczyni gazety powiedziała, że wychowanie 14 dzieci będzie dużym wyzwaniem, tym bardziej, że ich ojciec wkrótce wraca do Iraku, gdzie jest na kontrakcie. Dobra wiadomość jest taka, że wszystkie noworodki wydają się zdrowe – zaznaczyła Suleman.
Agencja Associated Press rozmawiała też z mężczyzną, przedstawiającym się jako dziadek maluchów. Towarzyszyło mu dwoje dzieci w wieku 6 i 7 lat, które twierdziły, że są podekscytowane z powodu ośmiu nowych sióstr i braci.
Mężczyzna ostrzegł, że po wypisaniu dzieci ze szpitala media nie będą miały dostępu do rodziny. „Mamy duży dom, nie tutaj, ale gdzie indziej. Nigdy się nie dowiecie gdzie" – oświadczył.
Lekarze ze szpitala w Bellflower, gdzie kobieta rodziła, mówią, że siedmioro dzieci oddycha samodzielnie, a jedno ma tlen podawany przez nos. Dzieci są karmione przez sondę. Prawdopodobnie najbliższych kilka tygodni spędzą w szpitalu.
Dzieci – sześciu chłopców i dwie dziewczynki, przyszły na świat przez cesarskie cięcie w poniedziałek, na dziewięć tygodni przed terminem. Przy porodzie, który trwał zaledwie pięć minut, asystował 46-osobowy zespół lekarzy i pielęgniarek. Po urodzeniu dzieci ważyły od niecałego 0,5 kilograma do 1,36 kg.
Po raz ostatni żywe ośmioraczki urodziły się w Stanach Zjednoczonych w 1998 roku w Houston. Jedno z dzieci zmarło tydzień później.
PAP