Reforma etyczna Obamy wystawiona na próbę

Reforma etyczna Obamy wystawiona na próbę

Dodano:   /  Zmieniono: 
W czasie trwającej dwa lata kampanii prezydenckiej Barack Obama obiecywał przegonić demony Waszyngtonu, zakazać wstępu lobbystom do administracji i wprowadzić „nową erę odpowiedzialności”. Nie wspominał jednak, że będą pewne odstępstwa, pisze „New York Times”.
Wśród przemilczanych wyjątków znaleźli się kandydaci do gabinetu, którzy nie płacili podatków. Wśród nich jest były senator Tom Daschle, który ma zostać sekretarzem zdrowia. Daschle powiedział, że jest „mu bardzo przykro", że nie zapłacił 128 tys. dolarów podatku. Mimo to Obama nadal go popiera. Epizod ten pokazuje, że w obliczu zderzenia między retoryką kampanii a waszyngtońską rzeczywistością, Obama jest skłonny pójść na kompromis, pisze „New York Times”.

Dziennik wspomina ponadto o lobbystach, którym udało wkupić się w łaski rządu, a które reprezentują konkretne grupy interesów, lecz nie są oficjalnie zarejestrowane jako lobbyści.

Co cztery lub osiem lat nadchodzi nowy prezydent, obiecuje oczyszczenie Waszyngtonu z brudów i w końcu niezmiennie usiłuje pogodzić szlachetne ideały kampanii z brudnym biznesem rządzenia, pisze dziennik. Obama pierwszego dnia prezydentury wyznaczył najbardziej rygorystyczne zasady etyczne, kiedykolwiek narzucone przez prezydenta, i od samego początku zarówno on, jak i jego doradcy usiłują wytłumaczyć, dlaczego postępują tak a nie inaczej.

Jednak język, jak to zwykle bywa, nie jest precyzyjny. Obama mówił, że nie będzie przyjmował pieniędzy od lobbystów, ale brał je od ich pracodawców. Plan etyczny, który przedstawił i narzucił administracji nie zakazywał kategorycznie wstępu lobbystom, ale wyznaczał warunki ich zatrudnienia i nie dotyczył tych, którzy byli lobbystami, lecz nie używali tej nazwy.

Doradcy Obamy twierdzą, że odstępstwa od zasad są minimalne, biorąc pod uwagę tysiące osób zatrudnionych w administracji.

im