Rosja wysyła sprzeczne sygnały. Najpierw rosyjscy przywódcy nie mogli się nachwalić Obamy, a kilka dni później wymierzyli mu politycznego pstryczka w nos, pisze „New York Times”.
We wtorek prezydent Kirgistanu przyjął pomoc od Moskwy w wysokości 2,15 miliardów dolarów i ogłosił zamknięcie amerykańskich baz wojskowych w Manas. Posunięcie to utrudnia bardzo politykę zagraniczną Obamy i jego plany związane z wojną w Afganistanie.
„Być może nie powinno to nikogo dziwić. Poczynając od ostrego przemówienia prezydenta Miedwiediewa przed wyborem Obamy, sygnały wysyłane przez Moskwę do nowej administracji Stanów Zjednoczonych zmieniały się od wrogich po pojednawcze i z powrotem. Moskwa najwyraźniej rozważa możliwość współpracy. Jednak nalega, wykręcając przy tym ręce, by Obama uczynił interesy Rosji swoim priorytetem", pisze dziennik.
Afganistan jest ważnym obszarem współpracy między oboma krajami, ponieważ Rosja obawia się rozszerzenia ekstremizmu islamskiego w regionie. Stanęło to jednak pod znakiem zapytania, kiedy prezydent Kirgistanu ogłosił plan zamknięcie bazy, która jest ważnym elementem w operacjach militarnych w wojnie w Afganistanie.
Kirgiskie i rosyjskie władze zapewniają, że decyzja nie ma nic wspólnego z pakietem pomocowym zaoferowanym przez Rosję, jednak Moskwa od dawna chce wyrzucić Stany Zjednoczone z baz na terenie Azji Środkowej. Rosjanie sugerują, że jeśli Obama chce kontynuować swoje plany rozmieszczenia kolejnych 30 tys. żołnierzy w Afganistanie, będzie musiał zapewnić sobie wsparcie Moskwy. Oznacza to ustosunkowanie się do rosyjskich skarg odnośnie takich kwestii jak amerykańskie plany rozmieszczenia elementów tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach oraz poszerzenie NATO.
Postępowanie Rosji jest zaskakujące, ponieważ Moskwa od pewnego czasu wysyłała szereg pozytywnych sygnałów, np. pozbawione zjadliwej antyamerykańskiej retoryki przemówienie premiera Putina w Davos.
„Być może nie powinno to nikogo dziwić. Poczynając od ostrego przemówienia prezydenta Miedwiediewa przed wyborem Obamy, sygnały wysyłane przez Moskwę do nowej administracji Stanów Zjednoczonych zmieniały się od wrogich po pojednawcze i z powrotem. Moskwa najwyraźniej rozważa możliwość współpracy. Jednak nalega, wykręcając przy tym ręce, by Obama uczynił interesy Rosji swoim priorytetem", pisze dziennik.
Afganistan jest ważnym obszarem współpracy między oboma krajami, ponieważ Rosja obawia się rozszerzenia ekstremizmu islamskiego w regionie. Stanęło to jednak pod znakiem zapytania, kiedy prezydent Kirgistanu ogłosił plan zamknięcie bazy, która jest ważnym elementem w operacjach militarnych w wojnie w Afganistanie.
Kirgiskie i rosyjskie władze zapewniają, że decyzja nie ma nic wspólnego z pakietem pomocowym zaoferowanym przez Rosję, jednak Moskwa od dawna chce wyrzucić Stany Zjednoczone z baz na terenie Azji Środkowej. Rosjanie sugerują, że jeśli Obama chce kontynuować swoje plany rozmieszczenia kolejnych 30 tys. żołnierzy w Afganistanie, będzie musiał zapewnić sobie wsparcie Moskwy. Oznacza to ustosunkowanie się do rosyjskich skarg odnośnie takich kwestii jak amerykańskie plany rozmieszczenia elementów tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach oraz poszerzenie NATO.
Postępowanie Rosji jest zaskakujące, ponieważ Moskwa od pewnego czasu wysyłała szereg pozytywnych sygnałów, np. pozbawione zjadliwej antyamerykańskiej retoryki przemówienie premiera Putina w Davos.